piątek, 8 listopada 2013

Rozdział 42

     Chuck, Din i Tyler  zajmowali się ostatnimi przygotowaniami do imprezy. Dziewczyny w rezydencji Salvatore zrobiły sobie domowe spa i szykowały się do zabawy. Robiły sobie maseczki, kładły ogórki na oczy itp., słuchając przy tym muzyki . Alison była trochę przygnębiona, co zauważyły pozostałe przyjaciółki. Wampirzyca odpowiedziała im, że wszystko w porządku tylko martwi się wyprawą do Salem, co nie było prawdą. Myślała o Dinie i Chucku. Ostatniej nocy Bree odprawiła rytuał, o który prosiła ją Elena. Alison zastawiała się, czy bracia nadal kochają dziewczynę o pięknych, długich blond włosach. Bree kierowała się do kuchni. Alison wstała i poszła za nią. W kuchni zaczęły dyskretnie rozmawiać, pisząc na kartce, bo wiedziały, że Blair może ją usłyszeć.
- Jesteś pewna, że czar zadziałał, bo dziś rano zachowywali się normalnie.
- Tak zadziałał. A jak mieli się zachowywać? Jak małpy w zoo?
Alison spojrzała się na kobietę i poszła do salonu, gdzie Blair depilowała nogi. Usiadła obok niej i zaczęła robić to samo. Po kilku minutach dołączyła do nich Bree, która przyniosła szampana i trzy kieliszki. Usiadła naprzeciwko dziewczyn. Rozpoczęły rozmowę.
- Nie mogę się już doczekać licytacji? Umówiłam się z Tylerem, że mnie wylicytuje a zaś spędzimy miło razem całą noc. –zaczęła podekscytowana wampirzyca.
- Ach wy zakochane gołąbeczki. Nie chciałabyś się na chwilkę od niego uwolnić? – zapytała Alison, na co uzyskała odpowiedź koleżanki :
- Nie. Najchętniej spędzałabym z nim całe życie w łóżku. A ty nie myśl, że tobie się upiecze. Wraz z Bree zamierzamy znaleźć ci zabójczo przystojnego kawalera. – powiedziała do przyjaciółki siedzącej obok a następnie zwróciła się do czarownicy.- Prawda ?
Bree nie odpowiedziała tylko pokiwała głową. Miała nadzieję, że wampirzyca nie będzie brała udziału w tej zabawie i razem będą mogły spędzić czas, bo zostało im go coraz mniej.  Na co Alison zrobiła minę obrażonego szczeniaczka, która świetnie jej wychodziła.
- Oj proszę cię nie rób tej swojej słodkiej minki, bo tym razem ona ci nie pomoże. – oznajmiła dziewczyna  Tylera.
- Wiecie i chyba nie będziecie mnie musiały zmuszać do tego. Mam ochotę się dziś zabawić. Kto wie, może wpadnę komuś w oko.
Wszystkie zaczęły się śmiać a następnie wzniosły toast. Potem chwilkę pogadały a następnie zaczęły wybierać sukienki. Po dwóch godzinach były już gotowe. Wyglądały przepięknie. Najstarsza dziewczyna miała na sobie prostą czerwoną sukienkę do kolan. W pasie cienki czarny pasek, który podkreślał sylwetkę kobiety. Do tego czarne szpilki i skórzana torba tego samego koloru co buty. Blair postawiła na krótką czarną spódniczkę z materiału, który wyglądał jak skóra, chociaż nią nie był. W spódniczkę wpuściła  przewiewną niebieską bluzkę z kołnierzykiem z ćwiekami. Do tego wybrała czarne lity oraz skórzaną kurtkę tego samego koloru co buty. Natomiast Alison miała na sobie krótką czarną sukienkę. Góra była wykonana z materiału przypominającego skórę tak jak w przypadku spódniczki Blair a dół był z przewiewnego materiału. Do tego brzoskwiniowa marynarka i czarne szpilki. Na ręce widniała czarna bransoletka z małymi ćwiekami. Dziewczyny był gotowe. Przed wyjściem z rezydencji Bree zatrzymała Blair i powiedziała:
- Wyglądasz przepięknie. Tyler będzie wniebowzięty.
- Dziękuję B. Ty również. A co do Tylera to mam taką nadzieję, bo właśnie po to tak długo się szykowałam.
Bree przez chwilę posmutniała. Zastanawiała się, czy nie napisać do wszystkich listów pożegnalnych tak jak zrobiła to Alison. Z rozmyślań wyrwała ją starsza wampirzyca. Czarownica znów była wesoła. Albo tylko udawała, że jest. Dotarły do sali, w której dużymi krokami zbliżała się godzina rozpoczęcia imprezy. Din i Tyler już tam byli. Również przyłożyli się, aby wyglądać ekstra. Wyglądali elegancko a jednocześnie na luzie. Chłopcy zajmowali się ostatnimi poprawkami. Gdy weszły do sali Tyler i Din podeszli do nich. Następnie powiedzieli im, że wyglądają przepięknie. Po tym Tyler pocałował Blair w usta. Alison przez chwilę rozglądała się po pomieszczeniu jakby kogoś szukała. Jej wzrok zatrzymał się na wampirze, który przez dłuższy czas wpatrywał się w nią. Alison uśmiechnęła się do niego a potem odwróciła wzrok, jakby się zawstydziła trochę. Gdyby była człowiekiem zalałby ją rumieńce. Chcąc odwrócić swoją uwagę od wampira powiedziała do pozostałych :
- To to co zaczynamy imprezę?
- No jasne- każdy odpowiedział.
Po dziesięciu minutach zaczęli przychodzić goście. Po dwudziestu była już pełna sala. Organizatorzy się zdziwili, że przyszło tak dużo osób. Impreza się rozkręciła a ludzie zaczęli pić, tańczyć i śmiać się. Organizatorzy również ruszyli na parkiet. Tańczyli wszyscy razem oprócz Chucka. Gdy didżej włączył wolny kawałek Din poprosił Bree do tańca a a Blair była już w objęciach swojego chłopaka. Wampirzyca została sama na środku sali już miała zejść z parkietu, gdy zastąpił jej drogę Chuck wyciągając rękę i mówiąc :
- Zatańczymy ?
- Chyba nie mam innego wyjścia- odpowiedziała patrząc na inne tańczące pary. Po chwili Chuck z Alison kołysał się w rytm muzyki. Alison czuła jakby czas się dla niej zatrzymał. Patrzyli sobie prosto w oczy nad nimi kolorowe światła a w tel wolna melodia. Jednak czas nadal płynął i po chwili każdy zaczął wyginać swoim ciałem na wszystkie strony, bo didżej włączył piosenkę Katy Perry. W tym momencie Alison odsunęła się od wampira i poszła do łazienki zostawiając go samego na środku parkietu. Wampirzyca obmyła ręce zimną wodą miała ochotę zrobić to samo z twarzą, ale zniszczyłaby makijaż. Po kilku minutach wyszła na salę. Nagle zobaczyła dwóch znanych jej wampirów- Elijaha i Klausa. Przyjaciele podeszli do nich. Alison wpatrywała się w Elijahe, który uśmiechnął się do niej. Wampirzyca myślała, że gdy się spotkają nie będzie mógł spojrzeć jej nawet w oczy a tu proszę na jego twarzy pojawił się uśmiech.
-Słyszeliśmy o imprezie, więc postanowiliśmy wpaść. Nie może nas ominąć impreza roku.- powiedział Klaus po czym przyglądając się dziewczynom dodał :
-Drogie panie wyglądacie olśniewająco.
- Przyszedłeś prawić komplementy ? Bo nie wydaje mi się, że to prawdziwy powód twojego przyjścia- Alison powiedziała patrząc ojcu prosto w oczy.
- Czuję się urażony, bo mam wrażenie, że masz tylko do mnie pretensje, że się pojawiłem a do mojego ukochanego lojalnego braciszka nie- odpowiedział podkreślając słowo lojalny jakby to była przestroga dla wampirzycy. Po chwili znów dodał:
- No, ale skoro nie jesteśmy tu mile widziani to wychodzimy.
Elijaha mijając Ali wyszeptał jej do ucha" Pamiętaj co ci mówiłem". W tym momencie kamień spadł jej z serca. Myślała, że wampir tak jak mówił Klaus, będzie mu całkowicie lojalny, ale tak nie jest. Blair chcąc przerwać ciszę, którą spowodowali wampiry weszła na scenę i przygotowany wcześniej przez nich wybieg przypominający wybieg dla modelek i poprosiła wszystkich o ciszę i o wyłączenie muzyki.Młoda wampirzyca ogłosiła rozpoczęcie licytacji. Powiedziała, że pieniądze zebrane na niej zostaną przeznaczone dla dzieci z miejscowego domu dziecka.Wytłumaczyła również zasady gry po czym na wybieg weszła koleżanka dziewczyny ze szkoły . Stanęła przed meblem przypominającym te, przed którym przemawiają często ważni ludzi. W ręku trzymała pałkę. Następnie wampirzyca zeszła ze sceny i Anie rozpoczęła zabawę. Wyczytała pierwszą osobę, z listy, na którą można było się wpisywać wcześniej. Przeszedł się po wybiegu eksponując swoje walory. Dziewczyny zaczęła piszczeć i krzyczeć 20...50...100 . I tak było prawie z każdym uczestnikiem lub uczestniczką. Nagle został wyczytany Din. Wampir był zdziwiony, bo nie wpisywał się na listę. Spojrzał na przyjaciółki. Blair w tym momencie zrobiła minę słodkiego kociaka.
- To twoja sprawka.
- Nie gniewaj się.
Anie po raz 2 wyczytała imię i nazwisko chłopaka, więc wampir wszedł na scenę i przeszedł się po wybiegu. Tłum dziewczyn zaczęły piszczeć i wrzeszczeć w między czasie wykrzykując 100..200.500. Przyjaciele spojrzeli się na siebie i zaczęli się śmiać. Nie przypuszczali, ze będzie miał aż takie powodzenie. Anie wykrzyczała " 500 po raz pierwszy, po raz drugi...., gdy nagle przerwał jej głos mówiący" 1000". Każdy spojrzał się w stronę skąd dobiegał głos. Była to Katherine. Nikt nie wiedział, że pojawi się na imprezie. Din stał jak wmurowany do ściany patrząc się na wampirzycę. W tym czasie Anie powiedziała 1000 po raz pierwszy, po raz drugi... sprzedany dziewczynie w czarnej sukience. Din zszedł ze sceny i skierował się do przyjaciół, chcąc z nimi pogadać o wampirzycy. W tym momencie została wyczytana Blair, która tak samo jak Din przeszła się po wybiegu.Tyler walczył o nią zaciekle z dwoma panami ostatecznie wygrywając pozbywając się z portfela  sześciuset złotych. Następnie była Bree, która spędzi wieczór z miłym mężczyzną,z którym piła kawę kilka tygodni temu. Ostatnią uczestniczką licytacji była Alison. Nagle pojawiły się krzyki 200 .. 220 ..280 ....400 . Anie powiedziała "400 kto da więcej ? " na co uzyskała odpowiedź 2000. Alison nie musiała szukać sylwetki osoby, która to powiedziała, bo doskonale znała ten głos. Anie poprosiła o ukazanie się mężczyzny, który zaoferował tak sporą sumę po czym uderzyła pałką na znak, że Alison należy do niego na cały wieczór.
Po godzinie 22 te osoby, które wygrały licytacje wyszły z swoimi wygranymi a pozostali bawili się nadal. Porządku na imprezie pilnowała Anie. Din nie chcąc, aby Katherine zrobiła zamieszanie albo co gorsze zabiła kogoś postanowił wyjść z nią. Tyler i Blair mieli zjeść kolację w restauracji a potem iść do domu chłopaka jednak zrezygnowali z pierwszego punktu wieczoru. Bree trochę zasmucona z powodu, ze tak mało czasu im zostało spacerowała z Alexym, który od razu poprawił jej humor swoimi żartami. Din i Katherine poszli na most zakochanych, który nocą był przepięknie oświetlony.Wampir nie chciał tam iść, ale wolał ustąpić jej. Przez chwilę milczeli. Potem Katherine zaczęła rozmowę :
- Aż taka jestem zła? Przyznaj się przyszedłeś tu ze mną tylko dlatego, bo mogłabym zrobić coś komuś.
Din nie odpowiedział na co wampirzyca kontynuowała:
- Nie musisz tu ze mną siedzieć. Kiedyś razem świetnie się bawiliśmy a nie chciałam być dziś sama i wiem, że ty też, więc pomyślałam....,
- To prawda kiedyś bawiliśmy się świetnie, ale .... - miał wygarnąć dziewczynie, że ona spieprzyła wszystko i tak dalej, ale coś w nim pękło. Zrozumiał, że faktycznie dziś nie chce być sam, nawet jeśli jego towarzyską ma być Katherine.
- Pamiętasz jak upadłaś na środku parkietu na drugim balu założycieli?
Katherine była zdziwiona, że wampir został z nią a przede wszystkim, że miał ochotę na wspomnienia,
- Wcale nie upadłam ja tylko wymyślałam nowe kroki
- hahaha nowe kroki
I tak rozmawiali o przeszłości. Natomiast Chuck zabrał Alison w pewne miejsce. Pojechali tam samochodem. Po pół godzinnej jeździe zatrzymali się obok pewnego wzgórza.
- Gdzie jesteśmy?-zapytała
- Nie tylko ty masz swoje miejsce. Dziś chce ci pokazać swoje.
 W kilka sekund znaleźli się tam. Alison ujrzawszy widok ze wzgórza stała i nie wiedziała co powiedzieć. Po chwili nie odrywając wzroku od krajobrazu wyszeptała " Tu jest.... przepięknie " Wampir podszedł do dziewczyny a potem złapał ją za rękę. Czuła się taka szczęśliwa, bo wiedziała, że Chuck nie kochał naprawdę Eleny( chodzi o czar Bree z poprzednich rozdziałów).
- Jeśli chcesz to może stać się naszym miejscem, ale jeśli nie to nic nie szkodzi.....- Chuckowi włączył się słowotok, który wampirzyca przerwała pocałunkiem, po którym wyszeptała "chcę" . W tym momencie Chuck był najszczęśliwszą osobą na Ziemi albo i w wszechświecie. Tym razem on ją pocałował.

niedziela, 13 października 2013

Rozdział 41

Dziś tylko taki króciutki rozdział,gdyż nie miałam czasu napisać nic więcej. Przepraszam was za to, ale z każdym rozdziałem zbliżam się do końca tego opowiadania a nie chcę się rozstać z tym blogiem, tą historią. Nie chcę się rozstać z wami. No,ale cóż trzeba iść na przód i choć jeszcze to nie koniec tej historii to już zaczyna mi was brakować.


Alison pisała coś w swoim notatniku. Nagle weszła Bree, która odciągnęła wampirzycę od pracy . Dziewczyny poszły razem porozwieszać ulotki w sprawie imprezy. Wampirzyca  zostawiła swój notatnik na stoliku. Wyszły z rezydencji i pojechały najpierw do sklepów, gdzie zostawiły trochę ulotek. To samo zrobiły w barze i restauracji oraz kinie. Na koniec poszły do szkoły. Rozdały trochę uczniom a resztę porozwieszały na szafkach szkolnych. Po skończonej pracy poszły na kawę do restauracji. W między czasie Chuck będąc w rezydencji szukał w internecie dekoracji . Złożył zamówienie wybierając szybką dostawę. Następnie poszedł do biblioteczki domowej poszukać książki o dekoracjach. Na stoliku zobaczył notes z napisem Alison. Otworzył go i zaczął czytać:

     Bree i Alison siedziały w kawiarni. Zamówiły kawę i czkały na zamówienie. Rozkoszowały się piękną pogodą  rozmawiając przy tym. Bree wybrała rozwieszanie ulotek z Alison, gdyż chciała spędzić z nią trochę czasu. Imprezę też wymyśliła właśnie po to, aby się pożegnać.
- Na początku byłam przeciwna, ale teraz uważam, że świetny pomył z tą imprezą. Przed wyjazdem do Salem myślę, że zasługujemy na odrobinę zabawy.
-Tak to prawda.
Nagle do stolika podeszła znajoma para ze szkoły. Przywitali się z dziewczynami i zapytali o konkrety imprezy. Powiedzieli, że na pewno będą oraz że to świetny pomył i odeszli. Po chwili podszedł do stolika również kelner i postawił przed nimi zamówienie. Bree wybrała wcześniej duże cappuccino a Alison dużą latte.
- Możesz już odprawić te swoje czary mary.
-Rozmawiałaś z Chuckiem?
- Tak.
-I co?
-Chyba wyznał mi miłość, ale ja go spławiłam.- powiedziała zmieszana wampirzyca. Nie wiedziała co ma o tym sądzić.
-Co? Dlaczego? - prawie wykrzyczała towarzyszka.
-Mu się tylko tak wydaje, że coś do mnie czuje. Po prostu jest zaślepiony cierpieniem po Elenie a ja nie chcę być jego pocieszeniem.
-A jeśli on naprawdę cię kocha ?
- Nie.
-Ok. rozumiem nie chcesz o tym rozmawiać. Czyli dziś odprawie, jak ty to powiedziałaś aaa czary mary. Wszystko mam już przygotowane.
- Wiem jak to ogólnie zadziała możesz mi powiedzieć jakieś szczegóły?
-Chodzi ci o coś konkretnego? Na przykład czy Chuck zapomni o waszej rozmowie, bo było tam mowa o Elenie?
- Bree proszę cię…..
- Ok. Przepraszam. A więc Din i Chuck  od momentu, gdy czar zadziała będą pamiętać Elene jako dziewczynę, która pomagała im przy wampirzych sprawach i była z nimi.
- To nic nie usuniesz z ich pamięci?
- Nie mogę sprawić, że zapomną o jej istnieniu albo wymazać wspomnienia. Jedyne co mogę zrobić to to, aby ich wspomnienia były łagodniejsze odrobinę i mogli ruszyć na przód bez wspinania o Elenie.
-A co z ich uczuciami?
- Jeżeli ich miłość do niej była potężna to nawet czar jej nie zniszczy, ale jeśli nie to ono zniknie albo się zatai.
Czarownica wróciła do domu i skierowała się na górę do swojej sypialni, gdzie miała zamiar odprawić urok. A wampirzyca pojechała do sali, w której będzie impreza. Zastała tam Chuck siedzącego opartego o ścianę, który próbował nadmuchać balony. Przysiadła się do niego i wzięła jeden balon.
- Zmieniłaś zdanie?- zapytał.
- Nie. Przyszłam tu, bo zrobiło mi się ciebie żal.
- Dzięki- odpowiedział z wdzięcznością rozglądając się obok siebie, gdzie były masy balonów do nadmuchania
-Gdzie Blair?
- Poszła kupić serpentyny .
Siedzieli tak przez trzy godziny przygotowując dekoracje. Rozmawiali przy tym i śmiali się. Mimo wszystkiego spędzili miło razem czas. Dawno nie rozmawiali tak długo ze sobą i nie czuli się tak dobrze w swoim towarzystwie. Chuck mimo, że przeczytał wiersz wampirzycy nic nie wspomniał. Wiedział jedynie, że jego uczucie jest odwzajemnione i tylko to się liczyło a on musi coś z tym zrobić.


Wiersz jest mojego autorstwa i nie wiem, czy wam się podoba. Nigdy nie miałam talentu do pisania tego gatunku literackiego. Chodziło mi tylko o ukazanie emocji i uczuć. A czy to mi się udało? Nie wiem. Sami oceńcie.

sobota, 5 października 2013

Rozdział 40

Alison obudziła się o siódmej rano w swoim łóżku. Pomału otworzyła oczy. Następnie usiadła opierając się o poduszkę. Przeciągła się i rozkoszowała się piękną pogodą. Promienie słoneczne wpadywały do pokoju oświetlając wszystko. Wzięła do ręki telefon. Miała jedną nieodczytaną wiadomość od Tylera.
Nadawca: Tyler.
Treść:
Cześć Ali. Bądź o ósmej w kawiarni. Musimy coś ustalić.

Wampirzyca wstała . Skierowała się do łazienki, gdzie wzięła szybki prysznic. Następnie umalowała się i zrobiła fryzurę. Dziś postawiła na koka lekko upiętego.  Następnie skierowała się do sypialni. Z komody wyjęła czystą bieliznę, rurki w kolorze chabru, białą bokserkę i czarną marynarkę z rękawem trzy czwarte. Tak ubrana wyszła do piwnicy, gdzie pożywiła się krwią. W salonie zastała Katherine. Ona również piła krew i przeglądała kolekcję płyt braci Salvatore. W niej znajdowały się płyty współczesne jak i te za czasów wojny secesyjnej. Alison podeszła do wampirzycy i zapytała:
- Widziałaś się z nim ?
- Kogo masz na myśli?
- Elijahe. On nadal… coś do ciebie czuje.
- Nie, nie widziałam się z nim. I raczej nie powinnam.
Alison zobaczywszy, która godzina postanowiła już wyjść, aby się nie późnić. Skierowawszy się do wyjścia zatrzymała się przed drzwiami i odwróciła się mówiąc:
- Zobacz płytę  Imagine. Jest niezła.
Następnie wyszła z rezydencji. Pojechała do kawiarni tak jak kazał jej Tyler. Była ciekawa o co chodzi. Zaparkowawszy przed miejscem zobaczyła wszystkich przyjaciół siedzący przy dużym stoliku na zewnątrz przed kawiarnią. Od razu skierowała się do niech. Usiadła obok nich.
- Co to jakaś rodzinna narada? Nie mogliśmy porozmawiać w domu?
- W domu ktoś by nam przeszkadzał. – powiedział Chuck mając na myśli matkę Alison.
- Ok ok. Powiedzmy jej w końcu o co chodzi. – wybuchła z entuzjazmem Blair.
- Przed wyjazdem robimy imprezę.- wytłumaczył Tyler. Alison myśląc że to jest kawał powiedziała:
- Co? To jakiś żart prawda?
- Nie. Czy to nie jest cudowne? Bree wpadła na ten pomysł- odezwała się dziewczyna Tylera po czym widząc minę wampirzycy znów dodała:
- Tylko nie mów, że to zły pomysł, bo cię chyba zabiję. Tyle ostatnio się działo. Zasługujemy na trochę zabawy.
- A to będzie najlepsza impreza skoro my ją zorganizujemy z Blair na czele- wtrącił się Tyler całując i uśmiechając się do młodej i pięknej dziewczyny.
- Ok zróbmy to – udzielił się entuzjazm również Alison.- O boże wiem jak to zabrzmiało.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Potem zaczęli ustalać szczegóły. Postanowili, że każdy będzie mógł przyjść na zabawę. Odbędzie się ona w sali, którą Bree wcześniej wynajęła. Ustalili kto jest odpowiedzialny za przekąski, ulotki, napoje, dekoracje. Din i  Tyler muszą zorganizować jedzenie i napoje. Dekoracjami zajmie się Blair i Chuck a ulotkami Alison wraz z Bree. Skończywszy wszystko mieli się zbierać do domu, Blair wpadła na świetny pomysł :
- Jestem niesamowita.
- Co?- powiedział każdy oprócz Tylera.
-  Posłuchajcie mnie. Wpadłam na świetny pomysł. Zrobimy licytacje.
-Zrobimy co?- zapytał chłopak dziewczyny na co odpowiedziała:
- Zrobimy aukcję pań i panów. Kto zechce może się zapisać do tego a potem będzie licytacja, kto wygra będzie mógł spędzić noc z tą osobą. Oczywiście nie w tym znaczeniu.
- To może być ciekawe – wtrącił się Din po czym wszyscy rozeszli się.

Alison i Chuck pojechali na przejażdżkę  samochodem. Wampirzyca chciała porozmawiać z nim.  Pojechali w miejsce, gdzie dziewczyna wraz z młodszym Salvatore krzyczeli w celu wyładowania emocji.
- Co to za miejsce?
- Przychodzę tu gdy jest mi smutno i gdy chcę być sama. Ostatni raz byłam tu, po tym ja się dowiedziałam kto zabił moich rodziców.
-Ali posłuchaj….- zaczął Chuck.
-Nie. Poczekaj – przerwała po czym dodała.- Muszę ci coś powiedzieć a ty musisz mi obiecać, ze mi nie przerwiesz.
Wampir usiadł na stromym wzgórzu. Wampirzyca obok niego i zaczęła swój monolog, który układała sobie tysiące razy:
- Myślałam tyle razy co ci powiedzieć, ale teraz to wydaje mi się głupie.
- Wątpię, żeby było głupie.
-Miałeś mi nie przerywać- powiedziała , po czym znów zaczęła.- Dużo razem przeszliśmy. Zraniliśmy sobie tyle razy a mimo tego dziś siedzimy tutaj razem. Jak miałam dziesięć lat podkochiwałam się w tobie i w twoim bracie. Wiem to śmieszne. Ale zaś mi przeszło. Nasz początek nie był udany. Groziliśmy sobie. Ja cię pokonałam eeee…. Nie przerywaj. Potem zaczęliśmy uprawiać seks. Wielokrotnie. Następnie wyznałam ci miłość na łożu śmierci. A ja zaś skłamałam, że nie jest prawdą a ty na to „Kamień spadł mi z serce”. Po jakimś czasie widziałam cię jak całujesz się z Eleną. Bardzo mnie to zabolało. Zaś jeszcze ta cała sprawa z jedlicą, której nie znaleźliśmy. Przez to wszystko chciałam wyłączyć emocje. Potem dowiaduje się, że Klaus mnie przemienił a ty jesteś odpowiedzialny za śmierć moich rodziców. Na dodatek na cała sprawa z Eleną. Uwierzyłeś jej. Brzmi to jak telenowela a nie moje życie.– wampirzycy pojawiły się łzy w oczach a Chuck posmutniał, ale postanowiła kontynuować.- A wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Że Nie wiem ja bym się starała to nie przestanę cię kochać. Bo kocham cię Chuck. I nawet wiadomość, że ty zabiłeś rodziców tego nie zmieni. Ja zabiłam po przemianie ciotkę i wujka, którzy opiekowali się mną..... Obje siebie zraniliśmy bardzo, ale byliśmy przy sobie, gdy najbardziej siebie potrzebowaliśmy..... Wyznałam ci miłość. Dlaczego nic nie mówisz ?
- Kazałaś mi się nie odzywać
-Od kiedy się mnie słuchasz?
- Teraz ty mnie posłuchaj i nie przerywaj mi. – zaczął.- Byłem zakochany w Elenie i może nadal trochę jestem, ale jak już sama powiedziałaś byliśmy przy sobie w momentach, w których się potrzebowaliśmy. Nie Elena tylko ty. Nawet, gdy byłem z nią myślałem o tobie. Gdy byłaś z bratem Klausa działo się ze mną coś dziwnego. Jest coś między nami Ali i nie zaprzeczysz tego. Swoją zmianę zawdzięczam również tobie. Osoba, która by dla mnie nic nie znaczyła nie dokonałaby tego. Wcześniej tego nie widziałem, ale teraz tak. Jestem zakochany w Elenie, ale w tobie również jestem. Wiem, że to brzmi idiotycznie, ale ja……
- Nie. Przestań- przerwała wampirzyca.- Nie kochasz mnie. Teraz po zerwaniu z Eleną może ci się tylko tak wydawać . Zawsze z twojej strony była przyjaźń i niech tak zostanie. Wyznałam ci to wszystko dlatego, abyśmy oboje mogli ruszyć dalej a bez tego nie byłoby to możliwe.- wampirzyca wstała po czym otrzepała spodnie sprawdzając, czy są czyste. Następnie ruszyła w stronę samochodu. Chuck odczekawszy minutę poszedł za nią.

piątek, 27 września 2013

Rozdział 39

     Wampirzyca spacerowała w parku. Mijała kobiety prowadzące wózki a w nich śliczne niemowlęta. Nagle zatrzymała się, bo sto metrów od niej stała Elena. Dziewczyna podeszła bliżej i powiedziała:
- Przychodzę w pokoju.
- Czego chcesz?- usłyszała w odpowiedzi
- Chciałam przeprosić za wszystko co zrobiłam. Wiem, że tego nie da się wybaczyć…..
- Masz rację. Nie da się.
- Wiem, że dowiedziałaś się o zaklęciu.
- Jesteś egoistką Eleno. Myślisz tylko o sobie. Toleruję to tylko dlatego, że zależy mi na nich i chcę, aby mogli zacząć od nowa.
-Zapewne słyszałaś również, że wyjeżdżam. Gdy czar zacznie działać mogłabyś być z Chuckiem. On zawsze coś do ciebie czuł. Może ty podarowałabyś mu szczęście.
- Nawet o tym nie myślałam, aby z nim być. Masz rację wiele nas łączy, ale to nie jest miłość z jego strony .-przez chwilę się zawahała a potem dokończyła- Mam prośbę?
- Jasne. Co tylko chcesz.
- Co tylko chcę? Ciekawa propozycja? Chciałabym, abyś skoczyła z mostu, ale nie taka jest moja prośba. Chcę, aby Bree zaczekała jeden dzień z zaklęciem. Muszę porozmawiać z Chuckiem.
- Ok. Wiesz on ma rację, że jesteś najsilniejszą osobą jaką kiedykolwiek spotkał.  – powiedziała to po czym minęła wampirzycę i chciała odejść, ale Alison ją zatrzymała:
- Elena wiem, że nie powinnam tego mówić, ale musisz o tym wiedzieć . Wtedy, gdy jechałaś do rodziców i miałaś wypadek to Din cie wyciągnął z samochodu.
-Dziękuję- odpowiedziała po chwili bardzo zaskoczona. Po tym każda poszła w swoją stronę. Elena wróciła do domu spakować się na wieczorny samolot  a Alison do rezydencji , gdzie musiała porozmawiać z Chuckiem. W myślach analizowała co musi mu powiedzieć. Jednak po chwili stwierdziła, że musi opowiedzieć mu o tym co czuła przez ostatnie kilka tygodni. Po dziesięciu minutach spaceru znalazła się obok rezydencji. Weszła do środka. Tak jak myślała znalazła Chucka w salonie niestety z jego młodszym bratem. Wpatrywali się w wampirzycę. Kobieta spojrzała na nich i powiedziała :
- Co macie takie miny. Ktoś umarł?
- Musimy ci o czymś powiedzieć
Alison trochę się zaniepokoiła. Podeszła do braci po czym powiedziała:
- O co chodzi?
W tym momencie bracia spojrzeli za nią. Alison nie wiedząc o co chodzi odwróciła się i podążyła za wzrokiem wampirów. To co zobaczyła kompletnie zbiło ją z tropu. W wejściu do salonu stała Katherine. Miała na sobie czarną koronkową sukienkę do kolan z dekoltem w kształcie półkola. Do tego czarne dziewięciocentymetrowe szpilki, które eksponowały jej piękne opalone nogi  i tego samego koloru co buty długie kolczyki, które zwisały jej do ramion. Stała tam oparta jedną ręką o framugę drzwi i z uśmiechem na ustach powiedziała:
-Witaj córeczko.
Alison stała i patrzała w kobietę nic nie mówiąc. Minę miała poważną. Odwróciła się do braci. Wskazując jedną ręką wampirzycę krzyknęła :
- To jakiś żart prawda? Powiedźcie, ze tak.
Chuck i Din nie odpowiedzieli, bo Katherine podeszłą bliżej i powiedziała do nich:
- Mówiłam, że się za mną stęskniła. A teraz koniec żartów. Alison musimy porozmawiać na osobności- mówiąc to spojrzała na Salvatorów.
- Nie ma mowy- wykrzyczeli wstając, po czym młodszy dodał:
- Nie zostawimy jej z tobą samej.
- Wiesz, że klątwa została zdjęta?
- Oczywiście ,nie ryzykowałabym, ze podczas rozmowy przebijesz siebie kołkiem, z powodu twoich załamań nerwowych a przy tym ja umrę.
- Dam sobie radę. Idźcie.
-Ale…- zaczął Chuck.
- Jakby coś dam sobie z nią radę. A pozatym będziecie w pobliżu na dworze. Idźcie!
Tak jak powiedziała tak zrobili. Gdy znaleźli się za drzwiami Katherine krzyknęła „dalej”. Nie posłuchali jej, więc powiedziała, wiedząc, że ją usłyszą „idźcie do lasku, bo jeśli nie to nie będę taka spokojna”. Kierując się  w stronę, którą wskazała im wampirzyca Chuck powiedział do brata „będziemy jej słuchać?” Na co Katherine  „słyszałam Chuck” .
-Ok. Zostałyśmy same. Już nas nie będą słyszeć. Czego chcesz?
Na te słowa matka podeszła do dziewiętnastowiecznej komody , z której wyjęła zieloną teczkę. Następnie powiedziała:
- Słyszałam co ostatnio się u was działo. Elena bardzo mnie zaskoczyła. Myślałam, że jest słaba a tu proszę.
Następnie podała teczkę córce mówiąc, żeby ją przejrzała . Zanim to zrobiła Katherine powiedziała:
-  Z teczek od Tylera dowiedziałaś się tylko, kto jest twoją prawdziwą matką , i że ojciec jest nieznany. Wiesz już zapewne, że Chuck jest odpowiedzialny za śmierć twoich rodziców a Klaus za twoją przemianę. Z tej teczki dowiesz się jeszcze więcej.
Wampirzyca usiadła. Spojrzała się na Katherine, po czym zajrzała do zielonej teczki, w której znajdowały się dokumenty. Przewracała każdą kartkę po kolei analizując każdą informację zawartą w teczce. Nic z tego nie rozumiała. Znów spojrzała się na swoją matkę, która stała obok okna i spoglądała na swój wampirzy pierścień odpowiedzialny za słońce. W końcu powiedziała :
- Nic z tego nie rozumiem.- Po czym matka odwróciła się i zaczęła opowiadać:
- Gdy byłaś mała miałaś bardzo dobrą odporność. Nigdy nie chorowałaś.
Młodsza wampirzyca sięgnęła wspomnieniami do przeszłości i okazało się, że matka mówiła prawdę. Nigdy nie była chora. Nigdy nie była nawet przeziębiona. Nie wiedziała jak to mieć dreszcze podczas grypy. Wyrywając się ze spojrzeń spojrzała na kobietę, która zorientowawszy, że może kontynuować tak też zrobiła.
- Gdy Klaus dał ci swoją krew a potem zabił nastąpiła przemiana jak u każdego wampira. Jednak do czasu. W pewnym momencie proces się zatrzymał. Twoje ludzkie DNA odpychały DNA wampirze. Dlatego przez kilka lat byłaś człowiekiem. To przez twoją odporność.
- Zaś pierwszy raz zachorowałam i moja DNA przepuściło komórki wampirze.- dokończyła córka wszystko zrozumiawszy. Katherine odczekała chwilę, by wampirzyca mogła dojść do siebie. Po chwili Alison zadała kolejne pytanie:
- Skąd to wszystko wiesz? Skąd masz to?- powiedziała wskazując na dokumenty trzymane przez nią w rękach.
-Gdy byłam tu ostatnim razem pobrałam twoje odciski z kilku twoich rzeczy i wzięłam z twoje szczotki  włosy. A potem pojechałam zrobić badania u ludzi, którzy mieli u mnie dług. Zaś dowiedziałam się, że dołączyła do was Bree, która zdjęła więź łączącą nas. Gdybym nie zapoznała jej z Tylerem pewnie jeszcze by nas łączyła.
-Dlaczego?
Katherine zrobiła zdezorientowaną minę na co usłyszała:
- Dlaczego dowiedziałaś się tego wszystkiego ?I nie mów mi, że byłaś ciekawa, bo w to nie uwierzę.
- Mogłabym powiedzieć ,że wampiry się zmieniają, ale chyba sama w to nie wierzę, więc odpowiem, że byłam ci to winna za to, że tak wygląda twoje życie.
Powiedziawszy to chciała odejść, ale na chwilę się zatrzymała, bo usłyszała głos córki „Katherine dziękuję”. Potem odeszła do swojej sypialni, którą zajmowała ostatnim razem. W tym samym momencie do rezydencji wrócili bracia oraz Tyler, Bree i Blair. Tyler i Bree nie słyszeli rozmowy wampirzyc, gdyż nie mają rozwiniętych zmysłów, dlatego też wcześniej wszystko im opowiedzieli. Alison nadal siedziała trzymając te dokumenty. Była zaskoczona i zszokowana a jednocześnie poczuła jakby małą ulgę w sercu, bo przez całe swoje wampirze życie szukała, dlaczego tak się z nią stało i dostała odpowiedzi.
- Więc odporność tak?- zapytała Blair po czym Chuck wtrącił swoje:
- Jak można nigdy nie chorowałaś na grypę albo nawet na przeziębienie ?
Każdy wybuchnął śmiechem. Postanowili uczcić dzisiejszy dzień. Poszli do baru. Wszyscy oprócz Alison, która  powiedziała, że niedługo do niech dołączy. W tym czasie poszła na górę. Skierowała się w stronę sypialni Katherine. Zapukała po czym usłyszawszy, aby weszła tak zrobiła. Mieszkała w tym domu tak długo a nigdy nie była w tym pokoju. W stylu był podobny do sypialni Chucka. Też panowały ciemne barwy. Łóżko jednak było z baldachimem. Pościel wykonana była z czarnego aksamitu. Obok łóżka stał stolik nocny, na którym stała nowoczesna biała lampka. Na białym suficie wisiał ogromny żyrandol. Wyglądał jakby wykonany był z prawdziwych kryształów. Może był. Gdy wchodziło się do pomieszczenia wzrok przykuwała ogromne rozsuwane drzwi pokryte czarnymi ozdobnymi płytkami, które okazały się wejściem do garderoby. Obok niej była łazienka.  Ta sypialnia jako jedyna miała kominek. Wampirzyca akurat rozpalała ogień i powiedziała:
- Uwielbiam ogień. Pamiętam ja godzinami przesiadywałam przy kominku z Chuckiem lub Dinem albo….
- Klusem lub Elijahą- dokończyła Alison na co starsza wampirzyca spojrzawszy ze zdziwieniem powiedziała:
-Wiesz.- powiedziała sama do siebie
- Cieszę się, że po urodzeniu oddałaś mnie, ale mimo tego muszę zapytać dlaczego to zrobiłaś.
-Dlaczego  chcesz to wiedzieć?
- Bo może pomyliłam się co do ciebie? Może jest w tobie choć trochę dobra?
- Mówiłam ci wampiry się nie zmieniają.
-Możesz w to nie wierzyć, ale ja wierzę.
Zapadła cisza. Alison postanowiła wyjść, bo wiedziała, że i tak niczego się nie dowie. Otworzyła drzwi, gdy nagle Katherine powiedziała:
- Gdy urodziłam cię mój ojciec mnie wyklął. Były inne czasy. Kazał wynosić mi się z domu wraz z dzieckiem. Mama tego nie chciała, ale nie przeciwstawiła się ojcu. Błąkałam się kilka dni z niemowlakiem. Nie miałam dać ci niczego do jedzenia. Pewnego dnia zobaczyłam w pewnym domu przez okno kobietę i mężczyznę. Kochali się bardzo. Nie mieli dziecka. Wiedziałam, ze się tobą będą lepiej opiekować ode mnie. Myślałam, że się nigdy więcej nie zobaczymy a pewnego razu spotkałam cię w Georgie z Garedem. Wiedziałam, ze to ty.
- Nie szukałaś mnie?
- Stałam się wampirem. A my często nie dopuszczamy do siebie uczuć.
-Skąd wiedziałaś o mojej przemianie ?
- Od Gareda.
- On wiedział o przyczynach mojej przemiany?
- Nie wiem, dlaczego miałby wiedzieć?
- W chwili śmierci powiedział, że wie. Powiedział, że będę żyła w niepewności do końca.
- Cały on.
Nastała przez chwilę cisza. Słychać tylko było dźwięk palącego się drewna. Wampirzycy stały w tym samym miejscu nie ruszając się wcale. Patrzyły sobie prosto w oczy:
- Gdybym mogła podjąć decyzję jeszcze raz nie zmieniłabym jej. Oddałabym cię znów pod ich opiekę.
Alison znów się odwróciła i miała wyjść, ale Katherine ją zatrzymała:
- To, że powiedziałam ci prawdę nie znaczy, że się zmieniłam.
- Jasne. – odpowiedziała uśmiechając się do matki.
Wampirzyca wyszła z rezydencji zostawiając Katherine samą. Wsiadła do samochodu. W jej głowie kłębiły się w masowej ilości myśli. Po Kiku sekundach przekręciła kluczyk w stacyjce i odjechała. Po jakimś czasie znalazła się w barze, gdzie czekali na nią jej przyjaciele. W barze organizowane było karaoke. Wszyscy dołączyli się do zabawy. Świetnie się razem bawili.

piątek, 20 września 2013

Rozdział 38

Ciąg dalszy poprzedniego rozdziału.....
     Bree pojechała do parku. Była już godzina 22, więc zrobiło się ciemno. Siedziała przez chwilę w samochodzie.Nagle zauważyła wychodzącą postać . Wiedziała, że nie powinna tego robić. Nie powinna tutaj przyjeżdżać. Postać zatrzymała się kilka metrów przed samochodem. Światła reflektorów i  lamp ulicznych padały na nią. Jednak nie było widać jej twarzy, gdyż miała na sobie czarną bluzkę z kapturem . Czarownica wyłączyła światła samochodu po czym z niego wyszła, cicho zamykając drzwi za sobą. Wolnym krokiem podeszła do postaci. Po paru sekundach stał naprzeciwko siebie.

Popatrzyły sobie prosto w oczy. Postać nadal miała na sobie kaptur. Ciszę panującą przerwała Bree:
- Nie powinnam w ogólne tu przychodzić. Czego chcesz?
- Wiem, że zraniłam każdego, ale….- Elenie załamał się głos. Wzięła głęboki wdech i kontynuowała:
- Żałuję wszystkiego co zrobiłam. Naprawdę.
- Myślisz, że ci uwierzę?
- Nie musisz- powiedziała- Wiem, że po tym wszystkim nie mam prawa prosić nikogo o nic, ale chcę, żebyś wymazała mnie z pamięci i serc Dina i Chucka. Niedługo wyjeżdżam do New Yorku. Chce, aby zapomnieli o mnie i żeby przestali mnie kochać- ciągnęła dalej płacząc:
- Chcę, aby pamiętali mnie jako osobę, z którą nie mieli nic wspólnego. Z którą widzieli się kilka razy na mieście i  nic więcej.
- Po tym wszystkim co zrobiłaś chcesz, aby pamiętali cię jako dobrą  osobę?- krzyknęła Bree.
- Nie robię tego dla siebie. Ja zawsze będę pamiętać o tym jak postąpiłam. Chcę, aby oni mogli zacząć od nowa , bez bólu, bez złych wspomnień.
-Dobrze. Zrobię to. Ale nie dla ciebie tylko dla nich. Ale jesteś tego pewna?
W tym momencie przed oczami dziewczyny stanęła scena przed kilku godzin. Poszła porozmawiać z Chuckiem. Znaleźli się w salonie. Elena wszystko opowiedziała swojemu chłopakowi. Dlaczego to zrobiła i co wtedy czuła. Chuck wysłuchał jej po czym powiedział:
- Nie możemy być już razem. Przykro mi.
- Dlaczego ?
- Nie jesteś już osobą, w której się zakochałem. Choć cieszę się, że żałujesz tego co zrobiłaś. Musisz już stąd wyjść.
- Ale ja cię kocham.
- Ja ciebie też kocham, ale to nic nie zmienia.
Elena otrzeźwiała ze wspomnienia i zapłakana odpowiedziała :
- Tak. Jestem pewna.
- Niedługo będą pamiętać cię jako przypadkowo spotkaną dziewczynę na ulicy i szkolną koleżankę. – powiedziawszy to odwróciła się i poszła do samochodu. Nie zgasiła wszedłem silnika tylko po to, aby ogrzewanie działało. Ruszyła w stronę rezydencji rozmyślając , czy dobrze postąpiła godząc się na to.         Następnego dnia Bree w salonie szukała w  księdze czarów odpowiedniego zaklęcia. Po dwudziestu minutach odnalazła je. Nagle ktoś wszedł do rezydencji, więc zamknęła księgę oznaczając odpowiednią zakładką i odłożyła na stolik. W tym momencie weszła Alison. W ręku  trzymała torbę. Położyła ją na dywanie po czym przywitała się z czarownicą:
- Gdzie byłaś?- spytała Bree
- Byłam u Tylera po moje rzeczy. Była u niego Blair. Chyba im trochę przeszkodziłam. – Ostatnie zdanie wypowiedziała chichocząc. Bree poszła na górę. Alison chciała naać sobie alkoholu. Podeszła do stolika. Już miała wlać zawartość do kieliszka, gdy odłożyła butelkę i skierowała się do szafki obok okna. Otworzyła ją i wyciągnęła z niej Wisky z 1892- cenny skarb Chucka. ‘’A co mi tam, najwyżej mnie zabije’’ pomyślała wampirzyca po czym nalała alkoholu do kieliszka i usiadła na kanapie.
- Ach nie ma to jak w domu- wyszeptała po czym zauważyła na stoliku księgę. Wstała i skierowała się do książki. ‘’ Czary się odprawiło’’ powiedziała na głos. Otworzyła na zaznaczonym miejscu i przeczytała nagłówek ‘’ Jak wyczyścić komuś pewne zdarzenie lub osobę z pamięci. PS. Działa na istoty nadprzyrodzone. W tym momencie do salonu wróciła czarownica. Zobaczyła Alison stojącą nad otwartą księgą i lekko przerażona reakcji przyjaciółki powiedziała:
- Wszystko ci  wytłumaczę.
Bree opowiedziała wszystko Alison. Począwszy od smsa Eleny a skończywszy na szukaniu zaklęcia. Czarownica przez chwilę wpatrywała się w dziewczynę siedzącą naprzeciwko i czekała na reakcję:
- Mogłaś mi powiedzieć wcześniej. Nie będę cię osądzać. Myślę, że wiesz co robisz. Jeśli to ma im pomóc zacząć od nowa to nie mam nic przeciwko.
- Uhhh kamień spadł mi z serca. Jeśli chcesz mogę….
- Użyć tego na mnie?- dokończyła wampirzyca po czym dopowiedziała :
-Nie. Nie chcę czuć pustki w sercu i nie wiedzieć czym jest spowodowana. Moje uczucia do Chucka przyprawiają mi ból, ale wolę cierpieć z miłości niż czuć nic.
- Będę musiała rzucić malutkie zaklęcie na pozostałych, aby nigdy nie wspomnieli o Elenie, bo to może złamać czar.
- Oł na mnie nie musisz. Nie wspomnę przy nich ani słowem o niej.
- Podziwiam cię wiesz?- powiedziała do przyjaciółki
- Mnie? Za co?- zapytała wampirzyca
- Przeszłaś w życiu tak wiele a nadal masz siłę walczyć. Walczyć z Klausem i z samą sobą.
- Nie udałoby mi się to bez mojej rodziny.
       Kilka godzin później Chuck siedział z salonie, gdy nagle zadzwonił telefon. Wampir odebrał i odezwał się piękny głos jak aksamit. Był płynny i monotonny.
- Din?- nie czekała na odpowiedź tylko ciągnęła.:
- Jest Bree?
- Nie ma. Coś przekazać? – odpowiedział prawdę, ale nie chciało mu się tłumaczyć, że nie jest swoim młodszym bratem.
- Nie mogę na nią czekać. Posłuchaj mnie uważnie, bo to bardzo ważne. Jeśli Bree dokona rytuału na ziemi w Salem, gdzie zginęło 100 czarownic ona umrze. Musisz jej to przekazać.
Chuck nie zdążył nic odpowiedzieć, bo czarownica rozłączyła się. Zaczął wołać Dina, który czytał w swojej sypialni. ‘’Din, Din’. Po kilku sekundach znalazł się na dole. Po minie Chucka wiedział, że stało się co złego. Wampir opowiedział wszystko młodszemu bratu .
- Co robimy? Powiemy o tym Alison i pozostałym?
- Musimy porozmawiać z Bree. Dopiero potem zobaczymy. Chuck jeśli to prawda ona nie może tego zrobić.
-A skąd ta kobieta w ogóle cię zna?
- To u niej byłem z Blair i Bree przed tym co się stało Alison.
Zadzwonili do czarownicy, aby wróciła do rezydencji jak najszybciej. Kobieta myślała, że dowiedzieli się o zaklęciu, więc od razu pojechała do domu. Po piętnastu minutach siedziała w salonie. Bracia patrzeli na nią i nie wiedzieli kto ma zacząć i nawet co powiedzieć. Po chwili zaczął Chuck:
- Dzwoniła dziś pewna twoja przyjaciółka.
W tym momencie poczuła ulgę. Wpatrywała się z ciekawością na przyjaciół:
- Powiedziała, że jeśli odprawisz rytuał to umrzesz- dokończył Din.
Kobieta nic nie powiedziała. Wpatrywała się w dywan. Do starszego brata dotarło w końcu:
-Wiedziałaś? Cały czas wiedziałaś?
- Posłuchajcie mnie. Nie możecie o tym powiedzieć nikomu zwłaszcza Ali rozumiecie?
- Masz zamiar odprawić rytuał?
- Tylko to gwarantuje, że Klaus umrze.
- Alison ci tego nie daruje.
-Wiem, dlatego nie możecie jej powiedzieć. Gdyby się dowiedziała nie pozwoliłaby mi tego zrobić. A ktoś musi pokonać Klausa. On nie może krzywdzić Ali.
W tym akurat się bracia zgadzali. Wiedzieli, że musi być koniec pierwotnego wampira ,ale wiedzieli też, że stracą przez to członka rodziny.
- Nic nikomu nie powiemy- powiedział Chuck
- Dziękuję.

sobota, 14 września 2013

Rozdział 37

Wampirzyca obudziła się o 5 rano. Nie mogła spać. Poszła do łazienki, gdzie wzięła długą kąpiel. Następnie ubrała się w czarne rurki i białą bokserkę a na nią założyła niebieską marynarkę. Do tego wybrała czarne szpilki. Następnie poszła do kuchni, gdzie wypiła torebkę krwi. Była smaczna. Smakowała inaczej niż inne dotychczas. 0 RH+- bardzo rzadko spotykana – pomyślała wampirzyca. Skończywszy pożywiać się postanowiła zrobić Tylerowi śniadanie. Znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że kocha naleśniki z bananem i czekoladą. Wyjęła wszystkie produkty potrzebne do dania i zaczęła pichcić. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe na talerzu. Potem zaparzyła kawę w ekspresie. Na lodówce wisiał notes na magnez. Wyrwała z niego kartkę po czym napisała na niej:
„Zrobiłam ci śniadanko. Mam nadzieję, że będzie smakować. Wychodzę. Muszę coś załatwić. Nie martw się. Niedługo wrócę. Smacznego. „
Zostawiła kartkę obok posiłku po czym wyszła zabierając kluczyki z szafki. Wsiadła do auta. Włożyła kluczyk do stacyjki. Miała już odpalić auto, ale poczuła jakby lęk. Odetchnęła głęboko po czym ruszyła w stronę, w którą powinna dawno pojechać. Po piętnastu minutach jazdy znalazła się pod willą Klausa. Wysiadła z auta po czym skierowała się do domu. Zatrzymała się i nacisnęła przycisk, który znajdował się obok drzwi. Znów poczuła takie samo uczucie jak w samochodzie. Nikt nie otwierał, więc spróbowała jeszcze raz. Nikogo nie było w willi. Odwróciła się i już miała wsiąść do samochodu, gdy zobaczyła Elijahe na skraju lasu kilkaset metrów przed willą. Skierowała się w jego stronę. Szła wolnym krokiem. Mogła znaleźć się obok niego w kilka sekund, ale chciała dotrzeć tam jak najpóźniej, gdyż nie wiedziała jak po tym wszystkim może mu spojrzeć prosto w oczy. Po minucie stała już obok niego. Nie mogła nic powiedzieć. Czuła jakby w jej gardle utknęła ogromna kula.
- Nie odbierałaś ani nie odpisywałaś na moje smsy.
-Wiem i przepraszam – wyszeptała z lekką chrypą.
Nastała między nimi chwilowa cisza. Alison w końcu złapała resztki odwagi, która jej pozostała i powiedziała:
- Elijaha ja... przepraszam. Nie powinnam, ale……w końcu znajdzie sposób, żeby zdjąć klątwę i mnie zabije. Wiem, że to nie jest wystarczający powód dlaczego chciałam zabić twojego brata, ale…..
-Przestań- przerwał plątaninę słów wampirzycy.- Rozumiem dlaczego chciałaś to zrobić. Chciałaś ratować przyjaciół. Mój brat nie jest święty. Wręcz przeciwnie, rani ludzi. Ale tak jak ty chcesz chronić swoich bliskich tak ja będę chronił swoich. Więc cokolwiek będzie się działo stanę po jego stronie, ale nie przeciwko tobie Ali. Wiesz sprawiłaś, że zacząłem żyć. Sprawiłaś, że znów widzę sens życia tak jak kiedyś pokazała mi go Katherine, ale go zaś zabrała. Przez chwilę przypominałaś mi ją, ale to był błąd. A wiesz czemu? Bo nie jesteś taka jak twoja matka. Jesteś od niej lepsza. Przepraszam, że dopiero teraz to zauważyłem.
- To już koniec? Połączyła nas przyjaźń …… czy mogę powiedzieć, że miłość?
- Tak masz rację. Ale jest różnica między odpowiednią miłością a wielką- którą czujesz do Chucka a ja do Katherine.
- Co będzie jeśli ……..
-Będę go chronić Ali, bo tylko on mi został, ale pamiętaj nie stanę przeciwko tobie.
Podszedł do niej i ją przytulił. Następnie pocałowali się ostatni raz i ostatni raz spojrzeli sobie głęboko w oczy.
- Idź już- powiedział Elijaha. Alison odeszła kawałek od niego. Odwróciła się i spytała:
- Czy kiedykolwiek będziesz w stanie wypaczyć mi to co się stanie?
-Nie wiemy co się stanie.
       Alison jechała samochodem. Myślała o spotkaniu z Elijahą. Wiedziała, że musi zabić Klausa, gdyż on w końcu skrzywdzi jej rodzinę, ale również wiedziała, że zrani tym samym Elijahe a tego nie chce zrobić. Z rozmyślań wyrwał ją telefon. To była Bree. Kazała jej przyjechać do rezydencji na co dziewczyna odmówiła. Czarownica przekazała, że nikogo nie ma i że musi coś zobaczyć. Więc podjechała pod budynek, w którym kiedyś mieszkała. Gdy stanęła przed domem poczuła dziwne ciepło w sercu. Tak to był jej dom i dobrze o tym wiedziała. Weszła do środka. W salonie zastała Tylera, Bree, Dina, Chucka i Blair. Miała już wyjść, ale zatrzymał ją Tyler:
- Ali wysłuchaj ich proszę.
- Wiemy, że to co zrobiliśmy nie da się wybaczyć, ale chcieliśmy cię przeprosić- zaczął Din.
- Elena od dawna knuła coś i poprawiła z nami relacje. Wiem, ze to nas nie usprawiedliwia. – powiedziała Blair. Poza tym ….-chciała mówić dalej, ale przerwał jej Chuck mówiąc drżącym głosem:
- Gdy cię wtedy znalazłem powinienem od razu ci uwierzyć, ale tego nie zrobiłem. Przepraszam Ali.
Wampirzyca odwróciła się i poszła w stronę drzwi. Nagle wróciła do swoich przyjaciół i patrząc na wszystkich powiedziała:
- Co będziecie tak stać, czy ruszycie swoje dupska, aby mnie przytulić. Każdy podbiegł do niej i to zrobił śmiejąc się przy tym.
- Jak ja uwielbiam niedźwiadki.- powiedział Tyler, który podszedł do Blair i wyszeptał jej :
- Chodź do mnie- po czym ją przytulił i pocałował na co ona :
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Dobra koniec tej miłości, bo zaczyna mi się robić niedobrze. Lepiej opowiedzcie mi co mnie ominęło podczas mojej nieobecności.
- Przepraszam, ale my się chyba zmywamy – powiedział Tyler zabierając ze sobą Blair.
-Tylko nie na kanapie w salonie. Jest strasznie niewygodna- wykrzyczała wampirzyca. W tym momencie Bree dostała smsa i powiedział:
- Sorki ja też muszę iść. Mam coś do załatwienia.
- No to zostaliśmy w 3- podsumował Chuck.
-Wy zostajecie, bo ja muszę iść na polowanie- powiedział Din po czym przytulił jeszcze raz Alison, wyszeptał jej do ucha, że cieszy się, że wróciła  i wyszedł.
-Ali ja….
-Nie. Daj spokój. Lepiej nalej mi wina czerwonego.
Po chwili siedzieli razem obok kominka i pili czerwone wino. Alison zaczęła rozmowę:
- Mogę cię o coś spytać?
- Dajesz.
- Ty i Elena to koniec?
- Tak. To znaczy kocham ją, ale nie mogę być już z nią. Ona nie jest już tą osobą , w której się zakochałem.
-Czyli wróci dawny Chuck ?
- Nie. Ona była tylko z kilku powodów, dla których się zmieniłem. To znaczy kiedyś nic mnie nie obchodziło piłem, zabijałem ludzi, jeździłem po całym świecie i uprawiałem seks. Nikt o mnie nie pamiętał. Teraz ludzie się o mnie troszczą. I nie chcę, aby przestali.
-Wiesz co mi się wydaje? Że ten Chuck sprzed kilku miesięcy to tylko przykrywka przed uczuciami. Prawdziwy Chuck to ten, który siedzi przede mną. I lubię go.
- Nie zapytasz jakie są inne powody mojej zmiany ?
-Ok. Więc jakie?- zapytała wampirzyca na co odpowiedział:
- Ty. Byłaś przy mnie cały czas. Pamiętam jak się upiłem, z powodu Eleny a ty powiedziałaś, żebym jej udowodnił, że źle wybrała. Dałaś mi kopa do zmian. A potem na balu  pocałowałaś mnie…..
Alison chcąc odgonić myśli tego pocałunku zażartowała:
- Oj zachowywałeś się jak małe dziecko, gdy byłeś pijany. A poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi Chuck a przyjaciele sobie pomagają zawsze.

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 36

      Bree po mile spędzonym czasie wróciła do rezydencji braci Salvatore, w którym zastała naradę. Wchodząc do salonu wiedziała już, że rozmawiają o Alison. Bree zobaczyła siedzącą Elenę obok Chucka. W tym momencie wpadła na świetny pomysł. Wyszła do kuchni, w której rzadko ktoś przebywał, gdyż nie gotowano w tym domu. ‘’To zbrodnia nie gotować tutaj’’ pomyślała czarownica. Miała rację, gdyż pomieszczenie było w nowoczesnym stylu.Meble były czarne, gdyż bracia uwielbiają ten kolor.W ścianę ustawiona była dwudrzwiowa srebrna lodówka. Ustawiona w ten sposób wyglądała jak mebel a nie sprzęt, który posiada każda kuchnia. Nie ma takiego zastosowania jak w zwyczajnych domach. Czasem domownicy przechowują w niej krew.Nie brakuje także nowoczesnego ekspresu, który jest jedyną rzeczą z tego pomieszczenia, z którego korzystają czasem. Gdy wejdzie się do pomieszczenia uwagę przykuwa duży i wysoki stół z białym blatem. Obok niego ustawione były wysokie krzesła, takie jak w barze. W kuchni można znaleźć wszystko czego potrzebowałaby najlepsza kucharka . Czarownica siadając na wysokim krześle wyjęła telefon i zadzwoniła do domu Gilbertów. Odebrał młodszy brat. Kobieta poprosiła do telefonu ciotkę Eleny, ale chłopak powiedział że nie ma jej w domu. Sprytna Bree zagadała młodego chłopaka ,czy był w szpitalu z ciocią i Eleną kilka dni temu. Chłopak powiadomił iż był, ale Elena przyszła dopiero pod koniec badania ciotki. Ta wiadomość ucieszyła kobietę. Chłopka zaniepokoił się trochę i zaczął wypytywać, po co jej takie informacje na co ona skłamała i powiedziała, że nie pamiętała, o której Elena była z nią na zakupach a było jej to potrzebne, gdyż w sklepie ją oszukali. Następnie poprosiła młodego Gilberta, aby przyszedł do rezydencji i potwierdził to co właśnie jej powiedział na co chłopak się zgodził, gdyż jeszcze nigdy nie miał okazji wejść do domu braci Salvatore. Zadowolona Bree dołączała się do rozmowy a raczej zaczęła swój atak na miłość Chucka :
- Nie wstyd ci Eleno?
- Słucham?- odpowiedziała.
- Bree co ty wyprawiasz- próbował bronić swojej dziewczyny Chuck na co kobieta zwróciła się do niego:
- Nie broń jej. Każdy tutaj musi się dowiedzieć prawdy o niej.
- Jakiej prawdy?- zapytała Blair.
- Niezła z ciebie aktoreczka. Obałamuciłaś sobie każdego w tym pomieszczeniu i myślałaś, że ujdzie ci to na sucho?
- Bree jak możesz mówić o mnie takie rzeczy. Rozumiem, że Alison naopowiadała ci jakieś głupoty znów o mnie i to jest twoja przyjaciółka, ale nie wiedziałam, ze będziesz postępować tak jak ona.
-Przez ciebie o mały włos nie straciłam najlepszej przyjaciółki. – powiedziała po czym zwróciła się do braci:
- Co wy w niej widzicie? Myślicie, że jest słodką niepotrafiącą nikogo skrzywdzić istotą,  ale tak naprawdę to tylko pozory, które stwarza. Tak naprawdę jest zdolną do manipulacji suką.
- Bree licz się ze słowami- wtrącił się Chuck.
- Masz jakieś dowody na to co mówisz?- zapytał młodszy brat.
Bree opowiedziała wszystko to co usłyszała od wampirzycy a następnie od Tylera. Elena w między czasie wszystkiemu zaprzeczała i mówiła, że Alison ją przysłała. A potem czarownica opowiedziała o rozmowie między nią a jej młodszym bracie.
-Ostatnio mu podpadłam. Chciał się zemścić- tłumaczyła się Elena.
W tym momencie wszedł młody Gilbert na co Elena wyszeptała do niego:
- Co ty tu robisz?
- Elena przyszła do szpitala pod koniec badania. – powiedział wyszedł.Słyszał część ich rozmowę i nie mógł uwierzyć jak jego siostra mogła kogoś skrzywdzić.Nie dowiedział się o szczegółach, z których wynikałoby, że Alison jest wampirem. Jadąc do domu zastanawiał się ,czy opowiedzieć to wszystko ciotce, ale w końcu doszedł do wniosku, że nie warto, bo ona i tak się z tego wywinie. W tym samym czasie w rezydencji każda para oczu zwróciła się na Elenę. Każdy zrozumiał, że stanęli po stronie manipulatorskiej suki. Blair powiedziała:

- Jak mogłaś ?- Następnie wyszła z rezydencji.Nie mogła sobie wybaczyć, że stanęła po jej stronie. Miała wyrzuty sumienia. Straciła najlepszą przyjaciółkę, której już nigdy nie odzyska.Blair wsiadła do samochodu i pojechała do domu. Po drodze zastanawiała się, czy nie zadzwonić do Alison, ale zabrakło jej odwagi.Bracia nie odezwali się do dziewczyny.Chuck przed wyjściem spojrzał się na nią z wielkim rozczarowaniem i bólem w oczach.  Elena zaczęła płakać i próbowała zatrzymać swojego chłopaka. Jednak to nic nie dało. Zaczęła krzyczeć, że gdyby nic nie czuł do Alison to nie zrobiłaby tego. Bree, Din i Chuck zamknęli się w swoich pokojach zostawiając Elena samą. Dziewczynie cały czas płynęły łzy po policzkach. Uklękła na dywanie a potem skurczyła się, jakby ktoś zadawał jej ból. W tym momencie jej serce było jak lustro, które ktoś upuścił i roztrzaskało się na drobne kawałeczki. W całym ciele czuła ból. Jakby każdy nerw, każda komórka rozrywała się w środku. W takiej pozycji pozostała przez półgodziny, po czym zorientowawszy, że nit nie wybaczy jej czynu wstała i pojechała do swojego domu modlą, aby ból po stracie minął.