Bree oglądała telewizję, gdy
zabrzmiał dzwonek. Nie musiała iść otworzyć ich, gdyż Elena sama weszła na
domu. Czarownica widząc dziewczynę powiedziała:
-Widzę, że czujesz się już jak u
siebie.
- Wiesz myślę, że mogę tu niedługo
zamieszkać. Bo wiesz ja i Chuck to coś poważnego.
W tym momencie ukochana wampira
zaczęła rozglądać się pomieszczeniu. Chodziła z jednego miejsca na drugie. Bree
zauważyła to i zapytała:
- Co ty robisz?
- Nic. Tak sobie planuje.
- Planujesz co?- zadała pytanie
czarownica.
-Wiesz, gdy się już tu wprowadzę trzeba będzie zmienić
wystrój. Zastanawiałam się nad czymś nowoczesnym. A i przejmę sypialnię Alison,
bo ona już chyba nie wróci.
Bree usłyszawszy to wkurzyła się
trochę :
- Zwolni trochę ok i posłuchaj
mnie uważnie. Nawet jeśli się tu wprowadzisz to nie zajmiesz sypialni
Alison. Zrozumiałaś?
- Ok. Ok. Nie wiem czemu się tak
unosisz. Ja tak tylko powiedziałam. Z drugiej strony po tym wszystkim co ona
zrobiła nadal trzymacie jej stronę. Przecież to kłamczucha. Pewnie sama
przykuła się łańcuchami ……..
- Skąd wiesz, że była przykuta
łańcuchami. Nikt o tym nie wspominał.- przerwała Elenie
- Chuck musiał mi coś wspomnieć,
gdy byliśmy sami. O kochanie wróciłeś. – Ostatnie zdanie skierowała do
chłopaka, który znalazł się obok niej. Chuck objął ją po czym pocałował
namiętnie. Bree wyszła z rezydencji rozmyślając o wpadce dziewczyny. Chuck
zapytał nadal całując swoją dziewczynę:
-Może pójdziemy na górę? Co ty na
to?
Elena odpowiedziała wampirowi pocałunkiem, po którym chłopak wziął ją na ręce i z wampirzą szybkością znaleźli się w sypialni starszego brata. W tym momencie pomyślała, że wystroju tego pomieszczenia nie zmieni, gdyż Chuck ma świetny gust. Wszystko ze
sobą kontrastuje. Ściany pomalowane są na biały kolor. Po lewej stronie ściana pokryta jest zdobionym
szkłem a obok tego stoi czarna półka. Naprzeciwko niej znajduje się ogromne
łóżko z czarną pościelą. Obok niego położony jest biały niedźwiedzi dywan.
Chuck zaczął rozbierać dziewczynę, która wcale nie protestowała. Przeciwnie
pomogła mu w tym. Trzymając się w objęciach i całując po całym ciele powolnym
ruchem kierowali się w stronę łóżka. Po czym wampir zdjął koszulę, którą
odpinała dziewczyna. Patrzeli sobie głęboko w oczy po czym zatonęli w sobie.
Przez kilkanaście minut stali się jednością. Nie można by powiedzieć, że aż tak
bardzo się różnią od siebie. W tym momencie byli jednym organizmem, który
idealnie współgra z naturą.
Alison wraz z Tylerem znajdowali się
w kuchni. Razem postanowili upichcić coś. Wampirzyca wybrała sałatkę z
kurczaka. Gotując przyjaciele zaczęli rozmawiać:
- Wampiry mogą jeść zwykłe jedzenie? Bo gdy mieszkaliśmy razem ostatnio
to zawsze zostawiłaś mi gotowe dania, ale nigdy nie widziałem, abyś jadła coś.
- Mogą, ale to nam nic nie daje.
Moglibyśmy tonami jeść ludzkie jedzenie, a i tak bylibyśmy głodni. Jest taki
okres po przemianie, gdy ludzkie jedzenie smakuje okropnie, ale to mija po
jakimś czasie.
Rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
Wampirzyca zaoferowała się, że otworzy. Podbiegła i je odtworzyła. Za
nimi stała Bree. Nastrój dziewczyny zepsuł się.
- Wiem, że nie chcesz mnie
widzieć, ale muszę z tobą porozmawiać. Mamy tyle spraw do załatwienia. Trzeba
już planować wyjazd do Salem.
-Posłuchaj Bree. Nie mam zamiaru
nigdzie jechać. Nie potrzebuje waszej pomocy.
- Nie tylko po to tu przyszłam-
powiedziała na co nie uzyskawszy odpowiedzi znów zwróciła się do
wampirzycy:
- Chcę wysłuchać twojej wersji.
- Co?
- Wiem, że postąpiłam źle stając
po ich stronie. Chcę usłyszeć co się wydarzyło od ciebie.
Czarownica weszła do środka.
Alison opowiedziała wszystko gościowi. W między czasie Tyler kroił kurczaka na
sałatkę. Bree była zszokowana tym co usłyszała. Nie wiedziała już co ma sądzić.
Później porozmawiała z Tylerem na osobności, który powiedział jej o dziwnym
zachowaniu Eleny:
- Faktycznie. Teraz sobie
przypominam. Elena ostatnio miała dziwne nastawienie do Alison.Ale również dziś
zachowywała się dziwnie. Wiedziała, że była przykuta łańcuchami a nikt
nie mówił o tym.- powiedziała kończąc rozmowę.
Czarownica chciała już wyjść, bo
myślała, że Alison nie chce już jej widzieć. Przed drzwiami zatrzymał ją
niepewny głos:
- Robimy z Tylerem sałatkę może
zostaniesz?
- Chętnie- wyszeptała ze łzami w
oczach Bree. Nie mogła zrozumieć jaka była głupia, że nie uwierzyła od razu
swojej przyjaciółce. Zraniła ją i jeszcze przyszła tu, aby usłyszeć historię od
niej, mimo tego, że wiedziała, że to sprawia ból Alison. Na domiar złego dla
pewności musiała porozmawiać z Tylerem. Bree odwróciła się do Alison. Przez
chwilę stały tak i nic nie mówiły patrząc sobie prosto w oczy. Po kilku
sekundach wpadły sobie w ramiona obie płacząc.
- Przepraszam. Tak bardzo
przepraszam. Nie wiem co mi strzeliło do głowy. Po prostu Elena ostatnio
zbliżyła się trochę do mnie. Myślałam, ze chce mnie poznać a to tylko dlatego,
że chciała, abym zwróciła się przeciwko tobie. Przepraszam.
- Tęskniłam za tobą- powiedziała
po chwili Alison po czym do salonu wszedł Tyler widząc tak piękny widok
podszedł do dziewczyn i przyłączył się do nich mówiąc:
- Niedźwiadek.
Na to słowo wszyscy wybuchli
śmiechem po czym poszli do kuchni. Bree pomogła dokończyć im sałatkę, którą
zjedli z apetytem w między czasie rozmawiając o miłych sprawach i tych mniej przyjemnych czyli
wyjeździe do Salem. Bree patrzyła na wampirzycę oczami pełnymi wdzięczności.
Wiedziała, że prędko do końca nie wybaczy jej błędu, ale zrobi
wszystko, aby odzyskać jej przyjaźń. W końcu zostało jej nie wiele czasu
swojego życia.