niedziela, 31 marca 2013

Wielkanoc


Dziś rozpoczynają się święta. Od kilu dni trwają do nich przygotowania. W domu dawno rozpoczęła się krzątanina. Sprzątamy cały dom, w kuchni czuć zapachy wypieków naszych mam a rodzina znów powraca do ciepłego domu. Znów jesteśmy wszyscy razem i właśnie po to są święta.


Chciałabym wam złożyć życzenia świąteczne. A więc zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych. Aby wreście ukazała się wiosna oraz mokrego dyngusa i wszystkiego czego pragniecie.
Przedstawiam wam kilak wielkanocnych tradycji



czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 25



siódmej rano wszyscy spotkali się przed hotelem. Każdy miał spakowane najpotrzebniejsze rzeczy. Din powiedział :
- No to co w drogę.
I ruszył do samochodu, ale Alison krzyknęła za nim :
-Din chyba o czym zapomniałeś.
Wampir kiwnął przecząco głową. W głowie przewijały mu się wszystkie przedmioty, które będą im potrzebne i każdy znalazł się w torbie. Bree, Tyler oraz Blair zaczęli się śmiać. Alison podeszła do Dina i powiedziała :
- Zapomniałeś o tym, że nie każdy jest wampirem i niektórzy potrzebują pożywnego śniadania.
Din zwrócił się do Bree i Tylera :
- Bardzo was przepraszam. Zapomniałem o tym.
Śmiejąc się poszli do stołówki, w której podawali posiłki. Tyler i Bree zjedli śniadanie po czym zamówili takie same porcje na wynos na drogę. Następnie wyjechali. Bree wytłumaczyła Dinowi trasę. Okazało się, że muszą przejechać 160 kilometrów a następnie czeka ich wycieczka po górach. Po kilku godzinach wysiedli z samochodu. Każdy powiedział’’ wow’’, a raczej powiedzieliby, bo krajobraz zaparł im wdech w piersiach. Jeszcze nigdy nie widzieli czegoś tak pięknego. Wzięli wszystkie swoje rzeczy i ruszyli drogą, którą wskazywała im mapa. Na samym czubku góry widniał śnieg, który jeszcze nie stopniał. Na dole, tam gdzie oni się znajdowali była piękna zielona trawka. Niebo było błękitne. Obłoki układały się w różne przedmioty. Ptaszki, które właśnie się obudziły wylatywały ze swoich dziupli i zaczęły swój koncert muzyczny. Szli przez jakieś piętnaście minut po czym Alison zapytała Bree:
- Ta twoja przyjaciółka mówiła, że gdzie konkretnie znajdziemy tą roślinę ?
- Mamy szukać starego i opuszczonego domu za czasów drugiej wojny światowej. W 1965 roku podobno ktoś tę roślinę tam  widział. Jakby przeżyły do tamtego roku to może teraz też.

Oczami Alison

Oby przeżyły te rośliny do dziś, bo jeśli nie to stracę całą swoją nadzieję.

Szli przez pół godziny. Tyler i Bree byli już trochę zmęczeni, ale nic nie mówili. Wiedzieli, że ta sprawa jest ważniejsza od ich zmęczenia. Po chwili każdy usłyszał dziwny szum. Przyśpieszyli kroku i po pięciuset metrach zobaczyli coś niesamowitego. Przed ich oczami stanął ogromny wodospad. Wpatrywali się w niego jak zaczarowani. Przerwała wszystkim wampirzyca:
- Musimy je przeskoczyć, bo przejście zajmie nam kilka godzin. Din weźmiesz na barana Tylera a Blair Bree.Tyler spojrzał z wdzięcznością na Alison. Blair nagle i głośno powiedziała:
- Ej zaraz a dlaczego ja nie mogę skoczyć z Tylerem?
Chłopak wiedział, zę jego dziewczyna w końcu zada to pytanie. Odpowiedział jej spokojnym głosem:
- Kochanie to ja powinienem nosić cię na rękach a nie ty mnie. Zrozum czułbym się niezręcznie w takiej sytuacji.
Po chwili każdy był gotowy. Bree siedziała na plecach Blair a Tyler na Dina.
Mieli już skoczyć, ale przerwał im Din :
- Chwila czarownice nie latają na miotłach?
Każdy zaczął się śmiać a Bree odpowiedziała chłopakowi :
- Czarownice tak latają na miotłach jak czosnek działa na wampiry.
 Po krótkiej chwili wampiry podeszły do krawędzi urwiska, który był bardzo stromy. Cofnęli się o kilka metrowych kroków a następnie rozpędzili się i skoczyli. Dla krwiopijców nie było w tym nic nadzwyczajnego, choć sprawiało im to przyjemność, ale Tyler i Bree czuli się jakby latali. Po sześciu sekundach wylądowali po drugiej stronie wodospadu.
- To było czadowe- wykrzyczał Tyler.
- No to teraz Blair musisz zabrać Tylera na wycieczkę, tylko tym razem sam na sam i wydaję mi się, że już nie będzie się krępował, gdy go będziesz nosić na barana. A tylko trochę przeczekaj z tą wycieczka, bo on niech najpierw ochłonie po tej.
Każdy się śmiał oprócz chłopaka, który wpatrywał się w wodospad. Blair podeszła do niego i powiedziała :
- Kochanie musimy już iść, ale nie martw się jeszcze tu wrócimy.
Pokonując kilometr mijali zwierzęta, które uciekały na ich widok. Pewnie wyczuwały dziwną aurę od wampirów. Następnie idąc przez trzy kilometry nie natknęli się na żadną żywa istotę. Nawet nie było słychać śpiewu ptaków. Atmosfera zrobiła się mroczna. Po piętnastu minutach zobaczyli opuszczony i stary dom. Dokładnie taki jak opisywała Bree. Wampirzyca spojrzała na czarownicę  i zapytała :
- Co teraz ?
Bree nic nie odpowiedziała tylko spoglądała na dom. Aliosn zrozumiała co ma na myśli kobieta. Powinna teraz iść sama. To ona powinna znaleźć tą roślinę. Bree przekazała dziewczynie fotografię z wizerunkiem rośliny. Wampirzyca ruszyła przed siebie. Bree w między czasie pozbierała kilka roślin, które rosły obok niej, bo mógłby jej się przydać. Alison zatrzymała się pięć metrów przed domem. Desperacko rozglądała się na wszystkie boki. Nie musiała patrzeć na zdjęcie rośliny, bo tam nie rosła ani jedna. Wszyscy po zachowaniu Alison wyczuli co się stało. Stracili nadzieję i dobrze o ty wiedzieli. W drodze powrotnej nikt się nie odezwał ani razu. Wampirzycę nic już nie obchodziło nawet Chuck.

Oczami Aliosn

Może to dobrze, że wyruszyliśmy na ta wycieczkę mimo tego, że nic nie znaleźliśmy. Spędziliśmy razem trochę czasu, bo później nie będzie to możliwe, bo czas na plan B



 Stworzyłam stronę miejsca z opowiadania, w której możecie zobaczyć jak wyglądają m.in. domy bohaterów oraz zaktualizowałam stronkę bohaterów. 

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 24


Następnego dnia wieczorem znaleźli się w Kanadzie. Pojechali do motelu, w którym wcześniej zarezerwowali 3 pokoje. Jeden dla Blair i Tylera, drugi dla Bree a trzeci miał być dla Alison i Chucka, ale zamiast niego pokój przejął Din. Wszyscy byli już w swoich pokojach. Tyler i Blair cieszyli się wolnym czasem spędzanym ze sobą. Bree analizowała mapę  i zaznaczała trasę jutrzejszej podróży. Alison i Din siedzieli w pokoju. Wampirzyca stała obok okna, wpatrując się w padający deszcz. Krople deszczu uderzające o szybę uspokajały ją. Dziewczyna nie powiedziała innym , dlaczego tak nagle zmieniła zdanie z wyjazdem Chucka. Choć każdy był ciekaw, to nikt jej nie pytał, gdyż wiedzieli, że ona nie chce o tym rozmawiać. W ogóle Alison przez całą drogę mało kiedy się odzywała. Przez całą drogę rozglądała się przez okno i wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała.

Oczami Alison.

Nie mogę cały czas o tym myśleć. Teraz muszę się skupić na poszukiwaniu tej rośliny. Od niej zależy bardzo dużo. Ale jednak cały czas przed oczami widzę obraz, który zastałam wchodząc do domu. W tamtym momencie czułam, jakby coś się we mnie zerwało. Jakby pękło mi serce. Wiem, że to głupie, bo wiedziałam przez cały czas, że on kocha ją, ale do tamtej pory miałam jeszcze nadzieje. Nadzieję na to, że jeszcze kiedyś coś może z tego być. Wraz z ich pocałunkiem wszystko w moim sercu runęło. Teraz wiem, że on nigdy nic do mnie nie poczuje. Może to nawet dobrze, że się tak stało. Nie mam już żadnych złudzeń. Może tak będzie lepiej, bo nie będę tak cierpiała. W tym wszystkim żal mi Dina. On kocha Elene. Zrobiłby dla niej wszystko. A teraz wszystko przepadło. Czy mam prawo to przed nim ukrywać? Jeśli nie a byłby w tym wszystkim osobą, która by nie cierpiała to uważam, że tak. Mam prawo.
Z transu wyrwał ją głos jej przyjaciela. Kochała jego barwę. Była taka spokojna i delikatna a zarazem ciepła.
- Boisz się?
Wampirzyca odwróciła się do towarzysza. Siedział on na jednym z 2 łóżek jednoosobowych. Podeszła po czym usiadła obok niego. Spojrzała mu prosto w oczy i odpowiedziała :
- Co masz na myśli ?
Wampir wziął głęboki wdech i zwrócił się do Alison:
- Ali posłuchaj. Nie wiem dlaczego chciałaś, abym ja pojechał zamiast  mojego brata, ale …
Wampirzyca przerwała przyjacielowi :
- Din…..ja
Chłopak nie pozwolił skończyć Alison :
- Poczekaj. Daj mi skończyć. Nie wiem, dlaczego ja tu jestem zamiast niego, ale nie mam zamiaru cię o to pytać. Kiedy będziesz gotowa to, wtedy mi powiesz.
Dziewczyna patrzyła na chłopaka z wdzięcznością. Po chwili Din znów się odezwał :
- Pytając czy się boisz miałem na myśli, czy boisz się, że nie znajdziemy tego po co tu przyjechaliśmy.
Po krótkim zastanowieniu wampirzyca udzieliła odpowiedzi:
-Nawet nie wiesz jak się boję, ale jeśli nie ta roślina to musi być inne wyjście. Nawet jeśli jej nie ma to muszę w to wierzyć, bo to jedynie podtrzymuje mnie na duchu. Dziękuję Din. Za wszystko.
Wampir przytulił przyjaciółkę. Siedzieli tak prze dłuższy czas.

Mystic Falls

Elena siedziała w kuchni przygotowując kolację. Po chwili do dziewczyny dołączyła jej ciotka Judy. Kobieta zauważyła, że z jej siostrzenica coś się dzieje. Była smutna i zamyślona. Nie chciała naruszać jej przestrzeni ani nic z tych rzeczy. Wiedziała, że po śmierci jej siostry i jej męża wiele zmieniło się w życiu Eleny. Nie chciała na nią naciskać, ale musiała spytać :
- Eleno coś się stało ?
Dziewczyna była zamyślona i nie słyszała co mówiła do niej ciotka. Judy spojrzała na nią i powtórzyła jeszcze raz :
- Kochanie coś się dzieje ?
Dopiero teraz do Eleny doszły słowa kobiety. Spojrzała na nią z wymuszonym uśmiechem i odpowiedziała :
- Wszystko w porządku.
Kobieta zaczęła mówić tym swoim spokojnym głosem, który dziewczyna zawsze uwielbiała. Elena pamiętała jak ciocia śpiewała jej kołysanki. Nie chciała, aby robił tego nikt inny oprócz niej. Jej głos działał na nią uspokajająco. Kiedyś przed śmiercią rodziców Elena myślała, że cokolwiek by się stało to jej głos ukoi wszystkie jej rany. Jednej ukoić nie może rany po stracie rodziców.
- Wiem, że po śmierci rodziców było ci ciężko i pewnie nadal ci jest. Nie chce żebyś myślała, że chcę ci zastąpić matkę, bo wiem, że nikt tego nie może zrobić. Ale gdyby coś się działo to powiedziałabyś mi prawda?
-Ale nic się nie dzieje – odpowiedziała Elena, która wyciągała pomidory z lodówki. Po czym podeszła do umywalki, aby je umyć. Następnie wzięła ręcznik kuchenny jednorazowy i zaczęła wycierać każdego pomidora po kolei. Robiąc to spytała się Judy :
- Judy mogę cię o coś zapytać ?
- Jasne.
- Co byś zrobiła gdybyś zakochała się w dwóch mężczyznach jednocześnie i nie wiedziała, którego wybrać?
Ciotka zadławiła się ogórkiem ,którego kroiła i właśnie spróbowała. Kobieta wiedziała, że Elena powinna taką rozmowę przeprowadzić z matką, która nie dożyła tego dnia.
-Zależy, czy obaj czuliby do mnie  to samo co ja do nich. Chwileczkę rozmawiamy o kimś konkretnym?
Elena nie chciała, aby ciotka dowiedziała się o tym, ze kocha Dina i Chucka. Próbowała wyjść z tej sytuacja i powiedziała:
- Rozmawiamy czystko hipotetycznie.
Na twarzy Judy pojawił się piękny uśmiech. Kobieta zaśmiała się przez chwilę cichutko :
- Taa jasne czysto hipotetycznie.
-Więc, gdyby pewna dziewczyna zakochałaby się w dwóch chłopakach, którzy czują do niej to samo. Tylko ta dziewczyna nie wie, którego wybrać, bo na początku jest z tym pierwszym następnie poznaje tego drugiego. Do każdego czuje coś innego. Do pierwszego ma zaufanie i czuje się przy nim bezpiecznie oraz poczuła ulgę po stracie kogoś a przy drugim czuje motylki w brzuchu. Przy tym drugim chłopaku zastanawia się nad swoim życiem i również czuje się bezpiecznie oraz nie musi zamartwiać się nad tym co będzie jutro, ale nie to jest najważniejsze .Ten drugi zmienił się bardzo i to chyba pod wpływem tej miłości. A najgorsze jest to, ze oni są braćmi.
Elena mówiła szybko. Szorowała tego samego pomidora, którego zaczęła wycierać przed swoim wyznaniem przed ciotką.  Nie zauważyła, że opowiedziała Judy prawie wszystko. Jeszcze trochę a powiedziałaby, że są wampirami. Judy spojrzała się na siostrzenicę. Domyśliła się, że to nie chodzi o pewną dziewczynę tylko o Elenę:
- Jesteś pewna, że nadal mówimy czysto hipotetycznie?
Elena spojrzała na ciotkę błagalnie. Kobieta miała odpowiedzieć jej, ale do kuchni wszedł brat dziewczyny. Przysiadł obok siostry i spytał :
- Co na kolację ?
Elena i Judy razem w tym samym momencie powiedziały :
- A panu to nie za wygodnie? Będzie szybciej jak pomożesz.
Carlos wziął do ręki pomidora, którego wytarła Elena i zaczął kroić:
- Tylko, żebyście zaś nie mówiły, że wam nic nie pomagam, bo to właśnie robię.

Elena po kolacji wyszła na spacer do parku. Rozmyślała nad swoim uczuciem do braci. Wczoraj Chuck wysłał jej smsa, że Din jedzie do Kanady a nie on. Przez pół godziny krążyła w kółko po parku. W końcu pomyślała, że skoro Chuck został to może to jest dobry pomysł, aby dowiedzieć się czy jej uczucie do niego są silniejsze niż do jego młodszego brata. Postanowiła pójść do rezydencji Salvatore. Po dwudziestu minutach znalazła się przed domem wampirów. Podeszła do drzwi. Serce waliło jej jak oszalałe. Mogła jeszcze się zawrócić, ale tego nie zrobiła. Podniosła rękę i zapukała trzykrotnie do drzwi. Chuck już dawno tam stał. Wiedział, że musi porozmawiać z Eleną, ale mimo tego bał się. Po chwili namysłu otworzył drzwi, za którymi zobaczył jak zwykle piękną dziewczynę. Elena zapytała:
- Mogę wejść?
Chuck nie odpowiedział tylko otworzył szerzej drzwi na co dziewczyna weszła do środka. Wampir nie czekając na nią poszedł do salonu. Usiadł na kanapie. Elena skierowała się za wampirem tylko, że wolała stać. Między nimi panowała bardzo niezręczna cisza. W końcu Elena zaczęła pierwsza :
- Ostatni raz, gdy tu byłam padło wiele ważnych słów.
- Nie tylko słów- przerwał jej wampir. Dziewczyna zaczerwieniła się. Znów nastała między nimi cisza, którą znów przerwała ona:
- Kocham cię i pomyślałam, że możemy spędzić razem ten czas, gdy wszyscy wyjechali.
- To co ja czuję do ciebie Eleno jest prawdziwe tylko nie jestem pewien czy też to do mnie czujesz, bo kochasz również mojego brata co potwierdzałaś ostatnim razem, gdy się widzieliśmy.
- Ja również nie jestem pewna twoich uczuć, bo nie tylko mnie darzysz nimi. 
Wampir zrobił zdezorientowaną minę. Nie wiedział o co jej chodzi.:
- Nie wiem o co ci chodzi.
 Elena wyjaśniła wampirowi:
- Nie wiesz ? No to ci powiem. Chodzi o Alison.
- Alison ? Poważnie ? Ona i ja jesteśmy jak rodzeństwo. Owszem spędzałem z nią ostatnio wiele czasu, ale to tylko dlatego, ze jej pomagałem. Zrobiłem to dla niej, bo jest dla mnie tak samo ważna jak twój brat dla ciebie.
- I jesteś pewien, że ona czuje to samo do ciebie ?
To już nie była zwykła rozmowa. Atmosfera między nimi była coraz bardziej napięta. Elena nie chciała się kłócić z Chuckiem, więc opanowała się i zapytała spokojnym głosem:
- Nie zastanawiałeś się dlaczego pojechał do Kanady Din a nie ty? Dlaczego zmieniła decyzję po tym jak zobaczyła nas razem? Gdyby nic do ciebie nie czuła to nie byłoby cię teraz tutaj.
Chuck zastanawiał się dlaczego jego przyjaciółka tak prędko zmieniła decyzję, ale nic mu wcześniej nie przychodziło do głowy. W tym momencie przypomniało mu się wyznanie Alison podczas jej śmierci a następnie jak wyśmiała całe to zdarzenie. Wampir pochylił się do przodu i skrył swoją twarz w dłoniach po czym wyszeptał :
- O mój boże ….
Elena wpatrywała się w niego. Wampir wstał i podszedł do niej. Spojrzał jej prosto w oczy i powiedział:
-Nie kocham nikogo innego niż ciebie Eleno. A z tym spędzaniem razem czasu to świetny pomysł. Co powiesz, żebyśmy zaczęli od zaraz ?
-  A masz jakąś propozycję?
- Jeśli lubisz oglądać stare zdjęcia to tak mam.
Usiedli razem na kanapie. Chuck wyciągnął wcześniej album ze starymi zdjęciami jego rodziny. Dziewczyna przybliżyła się do wampira. Następnie on ją przytulił i zaczęli oglądać fotografie. 

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 23


Dzień wyjazdu do Kanady
Chuck, Alison, Bree, Blair oraz Tyler pakowali się, gdyż wieczorem mieli wyjechać do Kanady.
W domu Salvatore panowało małe zamieszanie. Każdy biegał w tą i z powrotem po jakieś rzeczy. Do sypialni wampirzycy ktoś zapukał na co odpowiedziała :
- Wejdź Din.
Wiedziała, że to jej przyjaciel dzięki wampirzym zmysłom, które już nie szwankowały, ponieważ było z nią coraz lepiej. Chuck nauczył ją kontrolować się:
- Hej – powiedział wampir po czym dodał :
- Jak ci idzie pakowanie? Może ci w czymś pomóc?
- Nie dziękuję. Ale miło, że pytasz.
Din usiadł na łóżku, na którym znajdowała się walizka. W pomieszczeniu panował bałagan. Wszystkie ciuchy były porozrzucane na różne kąty. W sypialni było również dość ciemno, gdyż okna były zasłonięte ciemnymi zasłonami, więc do pokoju nie wpadały promienie światła z zewnątrz.Wampirzyca zauważyła, że jej przyjaciel dziwnie się zachowuje. Usiadała obok niego i zapytała:
-  Gniewasz się na mnie ?
Zdziwiony chłopak odpowiedział :
- Na ciebie za co ?
- Że cię nie zabieram do Kanady.
- Wiesz mi to nie jest najlepszy pomysł, abym ja i Chuck przebywali w jednym miejscu dłużej niż kilka godzin. Nawet lepiej, ze on jedzie. Będę mógł sobie wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Wampirzyca znów zapytała :
- No to co cię tak martwi ?
Din spojrzał na towarzyszkę. Był trochę skrępowany. Alison wiedziała, że chce jej coś powiedzieć. Po pewnej chwili odpowiedział:
- Ty.
Din powiedziawszy to, wyglądał, jakby mu kamień spadł z serca. Alison była zdziwiona. Nie wiedziała czemu się o nią martwi:
- Ja ?
Dina znowu ogarnęło to uczucie. Nie wiedział od czego zacząć. Po krótkiej chwili spoglądając na wampirzycę zaczął spokojnym głosem:
- Ali wiem, że ty wierzysz w  to, że odnajdziesz tą roślinę. Ale co potem?
Zdezorientowana dziewczyna przerwała chłopakowi:
- Chwila myślałam, że mnie popierasz?
- Bo to prawda. Ale w przeciwieństwie do ciebie dużo myślałem o tym. Nawet jeśli znajdziesz tą roślinę to nie wiadomo czy ona zadziała. A po za tym ona tylko prawdopodobnie może zdjąć więź, która waz łączy. Jego nie można zabić.
Wampirzyca przez chwilę wpatrywała się w podłogę po czym odpowiedziała:
- Nie wiem co będzie dalej, ale muszę coś zrobić Din. Nie mogę tak bezczynnie czekać aż skrzywdzi, któregoś z was.
W tym momencie wstała i podeszła do okna. Wzięła głęboki wdech i wyszeptała niby do wampira niby do samej siebie:
- Muszę mieć nadzieję, że gdzieś tam istnieje coś co uratuje moje życie.
Po czym odsłoniła zasłony. W pokoju nie panował już półmrok tylko było jasno. Promienie słoneczne wpadały do sypialni oświetlając wszystkie zakamarki pomieszczenia. Wampirzyca odwróciła się do Dina i powiedziała :
-Bo tylko nadzieja mi pozostała.
Alison pojechała do Blair, która potrzebowała pomocy w pakowaniu. Din i Bree wyszli do miasta kupić parę najpotrzebniejszych rzeczy. W rezydencji został tylko Chuck. Poszedł do piwnicy po torebkę krwi. Chętnie by zapolował, ale jakoś nie miał ochoty. Z torebką krwi skierował się do salonu. Szedł przez ciemny korytarz przez, który ciągnął się długi regał z książkami. Było w nim więcej książek niż w nie jednej bibliotece. Spojrzał się na arcydzieła. Rozglądał się jakby szukał czegoś konkretnego. Po chwili jego wzrok coś wychwycił. Podszedł i sięgnął po książkę. Dla każdego innego byłaby to zwyczajna książka, ale nie dla niego i jego brata. Była to książka z spisaną historią jego rodziny. Odłożył torebkę krwi na stolik, który stał obok i odtworzył książkę. Na pierwszej stronie widniał wyzłocony napis Salvatore. Przewinął kartkę do przodu. Zobaczył zdjęcie jego ojca, który był kilkaset lat temu burmistrzem tego miasta. Wampir chciał przewinąć na kolejną stronę, ale przerwało mu pukanie do drzwi. Zamknął książkę i wziął torebkę krwi ze sobą. Odłożył te rzeczy w salonie. Nadal było słychać pukanie do drzwi. Chuck wiedział kto za nimi stoi tylko nie wiedząc czemu bał się je otworzyć. Powolnym ruchem skierował się w stronę, gdzie dobiegało pukanie. Stanął przed drzwiami i po kilku sekundach otworzył je. Tak jak się spodziewał zastał za nimi Elenę. Wampir wpatrując się w dziewczynę powiedział :
- Cześć. Dina nie ma.
- Cześć. Wiem, że nie ma. Tak samo jak Alison i Bree. Przyszłam do ciebie.
Wampir otworzył szerzej drzwi na znak, aby weszła do środka. Tak też zrobiła. Przez chwilę stali w milczeniu. Elena odetchnęła głośno i powiedziała :
- Chciałam się z tobą pożegnać, bo nie będzie cię kilka dni a może nawet dłużej.
Wampir przez chwilę patrzał na dziewczynę po czym powiedział :
-Nie tylko po to tu przyszłaś prawda?
Elena zrobiła krok w stronę wampira. Dzieliło ich ok. 5 metrów. Po kilku sekundach odpowiedziała:
- Prawda. Przyszłam bo….
-Eleno..- przerwał jej Chuck.
- Pozwól mi skończyć. Chcę żebyś to wiedział. Ja potrzebuję tego, żebyś to wiedział. Kocham Dina. Gdy go poznałam byłam załamana po śmierci rodziców a on sprawił, że pożegnałam się z nimi w moim sercu. Sprawił, że znowu śmiałam się, czego nie robiłam od dłuższego czasu, ale potem pojawiłeś się ty. Seksowny i wkurzający starszy brat Dina. Na początku nie znosiłam cię. Wkurzałeś mnie na każdym kroku. Po jakimś czasie to się zmieniło. Polubiłam cię tylko, że to przerodziło się w coś więcej. I doskonale to wiedziałam tylko nie chciałam dopuścić tego do swojej świadomości. Nie mogłam dopuścić tego do swojego serca. Te ostatnie wydarzenia sprawiły, że zaczęłam zastanawiać się nad tym co czuję. Kocham Dina, ale …..  Wiem, że to jest nie fair, ale ty nie pozostajesz mi obojętny. Sprawiłeś, że poznałam samą siebie na nowo. Zarówno tą moją mroczna stronę jak i dobrą. Kocham cię Chuck. I wiem, że ty też coś do mnie czujesz. Ten pocałunek  znaczył dużo dla ciebie i dla mnie.
Po monologu, który wygłosiła Elena zapadła cisza. Chuck stał nieruchomo. Wyglądało na to, że analizuje wszystko w swojej głowie. Do oczu dziewczyny napływały łzy. Po dłuższej chwili  stwierdził :
- Ale mojego brata też kochasz.- mimo, że to nie było pytanie Elena odpowiedziała:
- Tak i właśnie dlatego to jest nie fair.
Wampir przybliżył się do dziewczyny. Nie wiedział co nim kieruje. Wiedział tylko, że jeśli to zrobi to straci swojego brata na zawsze. Ale nie mógł zapanować nad sobą. To było silniejsze od niego. Nigdy tak się nie czuł. Nagle znalazł się kilka centymetrów od niej. Patrzyli sobie prosto w oczy. Zbliżył swoje usta do jej, które był wilgotne od łez. Pocałunek był delikatny i zarazem namiętny. Wyczuwać można by było między nimi jakąś dziwną aurę. Między nimi nie było chemii tylko magia. Najczystsza w swoim rodzaju magia. Wampir oderwał na chwilę swoje usta od niej, aby mogła złapać powietrze. Prawie zapomniał, że ona jest człowiekiem, i że potrzebuje oddychać. Po chwili Elena go pocałowała. W tej chwili do rezydencji weszła Alison. W tej chwili poczuła jakby pękło jej serce. Nie powiedziała nic tylko zamknęła za sobą drzwi. W tej chwili Chuck i Elena oderwali się od siebie. Ominęła ich ,nadal nie mówiąc ani słowa. Będąc już  na schodach zatrzymała się. Nie odwróciła się do nich tylko powiedziała :
- Zaraz wróci Din, więc ……
Nie dokończyła tylko poszła na górę do swojej sypialni. Elena pożegnała się z Chuckiem i wyszła, bo nie chciała natknąć się na Dina. Byłaby to niezręczna sytuacja. Mimo tego, że zerwali. A raczej on zerwał z nią. Alison podeszła do swojego okna, w które się wpatrywała przez jakiś czas. Nie mogła pozwolić sobie, aby w tym momencie się rozkleiła. Nie teraz. Nie czas było na to. Wiedziała tylko jedno, że jeśli ma być silna to Chuck nie może jechać z nią. To by było dla niej zbyt bolesne. Poszła więc do sypialni Dina. Poszukała jego walizkę i zaczęła pakować jego najpotrzebniejsze rzeczy. Na chwile przystanęła i wyjęła telefon z kieszeni. Wybrała numer Dina po czym nacisnęła zadzwoń. Po 3 sygnale odebrał:
- Cześć Ali.
- Cześć Din. Słuchaj tak sobie myślałam, żebyś jechał ze mną, Bree i nasza zakochaną parą do Kanady.
- Ja? A Chuck ?
Alison walczyła, aby móc wypowiedzieć jego imię w taki sposób, aby nie domyślił się, że coś się stało. :
- Chuck nie jedzie.
- Coś się stało ?
Alison  nie odpowiedziała tylko zapytała rozmówcę:
- Chcesz jechać czy nie ?
- Jasne.
- Ok. To ja cię spakuję a ty jedź z Bree po Tylera i Blair. Załaduj ich walizki i przyjedźcie  po mnie. Chcesz coś konkretnego, żebym spakowała?
- Nie. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
- Ok. To do zobaczenia.
Powiedziawszy to rozłączyła się. Nie dała nawet szansy odpowiedzieć chłopakowi. Do sypialni wszedł Chuck, który przysłuchiwał się całej rozmowie:
- Dziękuję za to, że mu nie powiedziałaś.
- Nie zrobiłam tego dla ciebie tylko dla niego.
Alison zaczęła biegać po pokoju, bo miała mało czasu, aby spakować Dina. Chuck zapytał:
- Dlaczego nie chcesz, abym jechał ?
- Wyświadczam ci chyba przysługę prawda? Będziesz mógł zostać z Eleną?
- Alison ktoś musi być przy tobie i jakby coś się wydarzyło. Minęło mało czasu odkąd poradziłaś sobie z pragnieniem. Nie wiadomo co się może stać.
-Oj proszę tylko nie mów, że się o mnie martwisz- wykrzyczała do niego po czym dodała już normalnym tonem:
- A poza tym będą ze mną Din, Bree oraz Tyler z Blair. Już postanowiłam nie jedziesz Chuck.
Wampirzyca skończyła pakowanie Dina po czym wyniosła wszystkie walizki ( jej, Bree i Dina) na zewnątrz, gdzie czekała na Dina. Chuck chciał jej pomóc z walizkami, ale ona odmówiła. Czekając na przyjaciół zapomniała o kurtce. Weszła do domu. Zarzuciła ją na ramiona. Ostatni raz wejrzała na wampira i wybiegła z rezydencji, bo zatrąbił samochód. Tyler i Din władowali walizki. Mało brakowała, a by się nie zmieściły. Din chciał zapytać co się dzieje, ale wiedział, że wampirzyca nie chce na razie o tym rozmawiać. Wsiedli do samochodu po czym odjechali na lotnisko. 

sobota, 9 marca 2013

Rozdział 22

Zapraszam na bloga, na którym oceniają blogi : http://tajemnicza-ocenialnia.blogspot.com/

Nauka Alison

 Chuck i Alison znajdowali się w lesie na lekcji nauki samokontroli. :
- Chciałem cię przeprosić za to, że tak na ciebie nawrzeszczałem. I chciałem, żebyś wiedziała, że jestem z tobą bez względu na wszystko.
- Dzięki. To wiele dla mnie znaczy.
-Przez ostatnie kilka dni polowałaś na zwierzęta i zrobiłem ci tą zabawę z porozrzucanymi woreczkami krwi po lesie, którą stosowałaś także z Blair. Ale jeśli chcesz nauczyć się naprawdę kontrolować ,niezależnie w jakiej sytuacji się znajdziesz, to musisz mi zaufać.
W tym momencie za drzewa wyłoniła się zahipnotyzowana przez Chucka dziewczyna. Podeszłą do wampira, który zatopił swoje kły w jej szyi. Ona stała nieruchomo. Chuck oderwał się od szyi, z której sączyła się smakowita krew spływając coraz niżej jej ciała:
- Co ty wyprawiasz?- wykrzyczała zdenerwowana i przestraszona wampirzyca.
- Zaufaj mi.
Dziewczyna ruszyła się. Z każdym kolejnym krokiem była bliżej Alison. Wampirzyca nie wiedziała co robić. Głęboko oddychała, ale to i tak nie pomogło, bo dziewczyna stała przed nią i powiedziała:
- Chcę ci pomóc.
Alison odsunęła się od niej na kilka metrów. Nadal głęboko oddychała. Nie mogła się na niczym skupić jak tylko na krwi. Usłyszała głos, który skierowany był do niej:
- Jeśli będziesz z tym walczyć, to nigdy nie nauczysz się kontrolować. Musisz się nią pożywić. Spokojnie pomogę ci. Jeśli nie będziesz mogła przestać ,odsunę cię siłą od niej. Zrobię wszystko, aby tej dziewczynie nic się nie stało. Obiecuję. Zaufaj mi.
Dziewczyna znów zbliżyła się do wampirzycy tym razem z Chuckiem, który powtórzył:
- Zaufaj mi!
Wampirzyca podeszła o krok do dziewczyny. Każdym swoim zmysłem wyczuwała krew. Wiedziała, że jest pyszna, bo dziewczyna była wysportowana i dobrze się odżywiała. Zbliżając swoje usta do jej szyi, po której była rana zrobiona przez Chucka słyszała’’ zaufaj mi”. Zbliżyła swoje usta tak, ze od szyi dziewczyny dzieliło ok. 1cm a dziewczyna nawet nie drgnęła. Nadal stała nieruchomo. Po minucie wampirzyca zanurzyła kły w ciele kobiety a raczej nastolatki, bo miała około 17 lat. Alison od dawna się tak dobrze nie czuła. Miała wrażenie, że przez całą wieczność nie pożywiała się. Wydawało jej się, że ten stan może trwać wiecznie, ale usłyszała głos, który w chwili wpojenia krwią wydawał się znajomy:
- Wystarczy! Słyszysz mnie?
Ale nie miała siły walki zareagować na ten glos. W tej samej chwili coś lub ktoś pociągnął ją z tyłu odrywając jej usta od smacznej krwi. Wampirzyca była cała umazana we czerwonej cieczy i patrzała na Chucka z wdzięcznością. Chłopak spojrzał dziewczynie prosto w oczy i kazał jej zapomnieć wszystko co się wydarzyło i wrócić do domu. Chuck zwrócił się do swojej przyjaciółki:
- Gratulacje. Zdałaś test
- To był test? Życie tej dziewczyny był moim testem? A po za tym jak to zadałam? Przecież musiałeś mnie odciągnąć od niej.
- Zgadza się, ale nie protestowałaś. Wampir, który nie ma kontroli zaczął by ze mną walczyć po czym zabiłby dziewczynę. Nie mówię, że możesz już jechać szukać igły w stogu siana. Czegoś co prawdopodobnie nie istnieje, ale już bardzo mało ci brakuje, żeby rozpocząć swoją akcję.

Kilka godzin później

Wszyscy znajdowali w salonie Salvatore nawet Elena mimo napięcia między Dinem a nią. Siedzieli i pili. Chuck zapytał Alison :
- Alison kogo zabieramy na wycieczkę do Kanady jak już będziesz gotowa?
- Po pierwsze to nie wycieczka. Nie będziemy mieć czasu na zwiedzanie. Odpowiadając na twoje pytanie na pewno Bree... ej chwila jak to zabieramy. Nie powiedziałam, że jedziesz ze mną.
Wampir zrobił tą swoją uwodzicielską minę i odpowiedział:
- Myślałem, że to oczywiste, że jadę. Będę miał cię na oku. Więc kogo zabieramy oprócz Bree?
Wampirzyca spojrzała dziwnie na Chucka. Nie rozumiała jak można być tak pewnym siebie. Choć uważała, że w niektórych momentach to jest zaletą a nie wadą. Zastanowiła się przez chwilę i zwróciła się do 2 przyjaciół :
- Tyler i Blair chcielibyście pojechać ze mną i Bree do Kanady?
Przytulona para uśmiechała się, co oznaczało odpowiedz  twierdzącą. Chuck nie słysząc swojego imienia zawahał się po czym powiedział :
- Ejjj a ja ?
Wszyscy wybuchli śmiechem. Nawet Din, który nadal był w złych stosunkach ze swoim bratem. Wampirzyca podeszła do niego :
- No nareście. Myślałam, że przez cały czas będziesz pewny, że pojedziesz.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i powiedziała takim tonem jakby byli na balu w 18 wieku :
- Chucku Salvatore czy chciałbyś pojechać z nami do Kanady szukać igły w stogu siana ?
Wampir zbliżył się do niej o krok. Podniósł jej dłoń :
- Z przyjemnością.
Po czym pocałował ją w rękę jak prawdziwy dżentelmen. Elena wpatrywała się w nich ze wściekłością. Bree odezwała się po raz pierwszy :
- Alison grałaś kiedyś w teatrze ? Bo byłabyś wspaniałą aktorką.
Wszyscy wpatrywali się w wampirzycę, która odpowiedziała Bree :
- Kiedyś tańczyłam zawodowo, ale aktorstwem nigdy się nie zajmowałam.
- Tańczyłaś zawodowo ? – zapytał zdziwiony Tyler po czym jego dziewczyna mu powiedziała:
- Jest naprawdę niezła.
Po czym chłopak wstał. Skierował się do starego gramofonu. Obok stało pudło z płytami. Spojrzał na nie z zamyśleniem, po czym wyjął jedną z nich. Włączył ją. Po chwili zaczęła grać melodia, która spodobała się wszystkim. Wilkołak podszedł do Alison :
- Przekonajmy się czy jesteś taka dobra.
- Czy to było wyzwanie ?
- A co boisz się?
Każdy zaczął się śmiać. Tylko Chuck i Elena wpatrywali się w siebie. Nikt tego nie zauważył. Po chwili wampirzyca wpatrując się wilkołakowi prosto w oczy wyszeptała  :
- Ja nie, ale ty powinieneś. Spróbuj mi dotrzymać kroku.
Znowu wybuchły odgłosy śmiechu. W tej chwili zaczęli tańczyć. Tyler starał się dorównać Alison, jednak  jej ruchy były przepełnione tak dużą ilością gracji i zaangażowania  że prawie zapomniała, że znajdują się w salonie. Wszystkie ich kroki, podnoszenia, wychylenia doskonale mieściły się w taktach spokojnej muzyki, którą  kochała Alison Nastrój zrobił się wokół nich romantyczny a zarazem tajemniczy. Blair nie była zazdrosna. Była zaskoczona, bo nie wiedziała, że jej chłopak potrafi tak tańczyć. Każdy był zauroczony ich tańcem oprócz Chucka i Eleny, którzy przez cały ten czas wpatrywali się w siebie. Din w pewnym momencie to zauważył, ale starał się  nie zwracać na nich uwagi. Po chwili piosenka się skończyła i przerwali taniec. Przyjaciele zaczęli bić brawa. Tym razem Elena i Chuck dołączyli do tego. Alison wpatrując się ze zdziwieniem w swojego partnera tańczącego powiedziała :
 - Wow. Jesteś naprawdę niezły. Brałeś jakieś lekcje ?
- Jak byłem mały mama zapisała mnie na kurs tańca, ale od tamtego czasu nie tańczyłem, nie licząc dyskotek. A poza tym to ty jesteś niezła w tym nie ja. Co ja mówię niezła to za mało powiedziane, jesteś genialna. Czemu skończyłaś z tańcem?
- Tak jakoś wyszło.
Blair wstała i podeszła do swojego chłopaka po czym obdarowała go słodkim pocałunkiem:
- Jeszcze coś przede mną ukrywasz ?- Wiesz mam jeszcze wiele talentów, których jeszcze nie ujawniłem- powiedziawszy to pocałował Blair.  Alison włączyła tym razem radio. Zaczynała się  piosenka – Katy Perry  Last Friday Night 
Każdy podbiegł do Blair, Tylera i Alison i zaczęli tańczyć podśpiewując słowa piosenki:
Last Friday night
Yeah, we danced on tabletops
And we took too many shots
Think we kissed but I forgot
Last Friday night

sobota, 2 marca 2013

Rozdział 21


Alison była sama w swojej sypialni. Leżała na  wielkim łóżku rozmyślając nad swoim życiem.

Oczami Alison

Muszę być twarda. Muszę wziąć się w garść i uporządkować swoje życie. A do tego potrzebna jest roślina, która pozwoli zerwać więź. Jeśli to zrobię pozostanie mi jeden problem. Moje uczucie do Chucka. Właściwie to co ja do niego czuję? Czy to jest właściwie miłość?  Może to tylko zauroczenie ? Może jeśli poznam kogoś innego to, to co czuję do niego minie? Może ze mną jest tak jak z Blair? Tak na pewno tak. Poznam fantastycznego mężczyznę, który będzie mnie kochał z każdą moją wadą. Ale czy ja go pokocham? Czy zdołam zakochać się w kimś innym niż w Chucku?

Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk tłuczącego się szkła dochodzący z dołu a konkretnie z salonu. To był Din, który rzucił szklanką w kominek, w którym palił się ogień. Zaniepokojona wampirzyca zerwała się z łóżka i prędko wybiegła z pokoju. Po sekundzie znalazła się na dole. Zastała tam swojego przyjaciela, który wpatrywał się w ogień, w który przed chwilą rzucił szkłem. Alison podeszła do Dina i tak jak on zaczęła wpatrywać się w płomienie. :
- Fascynujące prawda? Niby nic wielkiego a takie tajemnicze- powiedziała do towarzysza.
- Tak. Przypomina mi wiele rzeczy związanych z dzieciństwa.
- W jego świetle można robić wszystko. Można zapomnieć o wszystkim. Przy nim można ponieść się emocjom, ale następnego dnia, gdy wzejdzie słońce i ogień zgaśnie jest tak jakby nic się nie stało. Jakby poniesienie się emocjom nie miało żadnych konsekwencji (nawiązanie do pewnej nocy z Chuckiem)
Teraz Din wpatrywał się w Alison, która w tym momencie usiadła w fotelu obok kominka. Wampir zrobił to samo. Dziewczyna odezwała się przerywając ciszę między nimi, która nie była krępująca:
- Widzę, że nie tylko mi życie obróciło się do góry nogami. Trzymasz się jakoś?
- Muszę. A ty? – odpowiedział ze smutkiem w oczach
- A mam inne wyjście? Ale zobaczysz wszystko się ułoży.- wampirzyca próbowała brzmieć optymistycznie, ale jej jako nie wyszło.
- Masz na myli mnie czy siebie?
- Mojego życia nie da się poukładać tak, aby było jak kiedyś, ale twoje tak.
-Nie jestem tego taki pewien. Zerwałem z Eleną.
- Oł…..aaa… przykro mi- odpowiedziała przyjaciółka. Wampirzyca nie wiedziała co powiedzieć.
- A mi nie. Myślę, że to najlepsze wyjście dla nas wszystkich. Każdy dowie się co do kogo czuje. I mam tu na myśli także ciebie.
Na twarzy wampirzycy pojawiła się dziwna mina. Przypomniała jej się scena z przed kilku minut, w której Din rzucał szklanką i chcąc zmienić temat, który kierował się na jej uczuć do Chucka powiedziała :
- Na pewno nie jest ci przykro ?A ta akcja ze szklanką?
Wampir odczytał, że wampirzyca nie chce o tym rozmawiać, więc nie ciągnął dalej tematu:
- Powiedzmy, że musiałem wyładować emocje.           
- I to ci pomogło? – znowu spojrzała na kominek i nagle wpadła na świetny pomysł:
- Wiesz co ?Wiem co ci pomoże. Wychodzimy.
Wampir spoglądał podejrzliwie na przyjaciółkę, która, aby go uspokoić powiedziała:
- Zaufaj mi.
Po 30  minutach szybkiej jazdy samochodem znaleźli się poza miastem. To było kompletne odludzie. Wysiedli z samochodu.Po chwili z wampirzą szybkością znaleźli się na wysokim wzgórzu, za którego widniało duże jezioro. Wampir nadal nie wiedział o co chodziło Alison:
- Po co mnie tu przywiozłaś?
- Chciałeś wyładować emocje a rzucanie szklanką nie pomogło.
Wampir zrobił pytającą minę ,na co Alison odpowiedziała :
- Skoczymy z tej góry krzycząc z całej siły.
- I to ma mi pomóc? Skok z krzykiem?- zapytał zdziwiony śmiejąc się przy tym.
- Posłuchaj wiem, że to brzmi śmiesznie, ale to działa. Uwierz mi wiem co mówię.
- Więc, mamy wylądować w jeziorze?
Wampirzyca zaczęła zdejmować z siebie ubrania. Została tylko w samej bieliźnie. Din zrobił to samo. Dziewczyna pokiwała głową po czym odezwała się :
- Na 3 ?
Na co wampir zaczął odliczać :
- 1…., 2…..,3…….
W tym momencie rzucili się ze wzgórza krzycząc przy tym z całej siły. Krzyki były głośne, że słychać je było z 10 kilometrowej odległości. Wylądowali w jeziorze. Byli cali mokrzy. Oboje zaczęli się śmiać. Po chwili wampir zrobił zamach ręką w wodzie opryskując swoja towarzyszkę. ‘’Ejjj” krzyknęła dziewczyna po czym zrobiła to samo. Bawili się tak jeszcze przez ok. 10 minut śmiejąc się jak nigdy dotąd. Potem znaleźli się znów na wzgórzu. Próbowali się osuszyć. Alison odezwała się :
- Musisz przyznać, że pomogło bardziej niż rzut szklanką.
- Tak to prawda.
Znowu zaczęli się śmiać. W końcu założyli ubrania, które zostawili przed skokiem.
- Znam jeszcze jedną metodę. Skorzystasz? No chyba, że się boisz.
- Chyba żartujesz?.Ja mam się czegoś bać? A po za tym z tobą zawsze i wszędzie nawet w ogień wskoczę.
-Jesteś tego pewien, bo do wody miałęś wątpliwości- powiedziała wsiadając do samochodu. Oboje się zaśmiali po czym odjechali. Tym razem nie spieszyli się jak poprzednio. Po 40 minutach jazdy znaleźli się znowu w mieście.
- Ok. To jaki jest twój plan?
Alison nie odpowiedziała tylko zaparkowała obok miejscowego baru. Weszli do środka. Skierowali się do baru, przy którym usiedli. Nie było za dużo ludzi. Wampirzyca podniosła rękę na znak, aby barman do nich podszedł:
- Butelkę wódki poproszę i 2 kieliszki- powiedziała dziewczyna. Alison wyglądała na 17 lat, więc chłopak odpowiedział:
- Alkoholu nie letnim nie sprzedajemy.
Na te słowa Din wybuchnął śmiechem. Wampirzyca spojrzała się prosto w oczy chłopakowi i powiedziała :
- Poproszę swoje zamówienie.
Barman podał im co zamówili i odszedł na bok. Dziewczyna otworzyła butelkę i nalała do 2 kieliszków. Din powiedział:
- Moglibyśmy napić się w domu a po za tym w alkoholu można zatopić smutki a nie wyładować emocje.
- W domu będą nam przeszkadzać. A po za tym to nie będzie zwykłe picie. Przy każdej setce będziemy mówić na głos, że nie zrobiliśmy czegoś co zrobiliśmy i bardzo tego żałujemy albo to co nas przykrego spotkało. Bez żadnego osądzania siebie nawzajem.
Wampirzyca podstawiła kieliszek towarzyszowi i powiedziała:
- Żeby było łatwiej zaczniemy od tego co nas przykrego spotkało. Ok. no to ja pierwsza.
- Nigdy nie dowiedziałam się, że moją prawdziwą matką jest Katherine- wypowiedziała to zdanie po czym jednym łykiem wypiła zawartość kieliszka. Din zrobił to samo mówiąc:
- Nigdy nie umarła moja najlepsza przyjaciółka Charlotte.
Wampir nalał następną kolejkę:
- Nigdy nie znienawidziłem swojego brata- po czym ją wypił i chciał nalać sobie następną, ale przerwała mu Alison:
- Ej poczekaj na mnie.
Wzięła swój kieliszek i wypowiedziała :
- Nigdy nie poznałam swojego ojca- wypiła po czym wyszeptała :
- Nalewaj.
Tak jak kazała mu towarzyszka tak zrobił. Podsunął kieliszek i powiedział do Alison :
-No to co teraz nasze czyny, które żałujemy ?
Wampirzyca nie odpowiedziała Dinowi tylko podniosła kieliszek i powiedziała :
- Nigdy nie przespałam się z Chuckiem Salvatore.
Din spojrzał się na Alison. Wiedział, że ona coś do niego czuje, ale nie myślał, że między nimi do niczego nie doszło. Wampirzyca nie czekając na chłopaka nalała sobie kolejną setkę i wypowiedziała:
- Nigdy nie przespałam się z Chuckiem po raz drugi
- Co ? – zapytał Din
-Miało być bez żadnych osądów prawda?- odpowiedziała nalewając kolejnego:
- Twoja kolej
- Nigdy nie przespałem się z Katherine
Oby dwoje byli już trochę pijani( wampiry potrzebują więcej alkoholu, aby się upić niż człowiek).Wampirzyca wybuchła śmiechem ’’’hahahahahhaha’’.
- I kto tu przed chwilą mówił o osądach.
- Przepraszam cię hahahaha– mówiła ciągle się śmiejąc:
-Ale tak sobie pomyślałam, że ty albo Chuck moglibyście być moim ojczymem- nadal się śmiała i gdy skończyła mówić Din także wybuchnął śmiechem. :
- To by było ciekawe. Kochałabyś swojego ojczyma nie jak powinnaś tylko inaczej.
-Właśnie. Nigdy nie zakochałam się w Chucku.
- Nigdy nie zakochałem się w Elenie.
W tym samym momencie wypili zawartość kieliszka. Wstali, chłopak wciągnął pieniądze, które zostawił na blacie i wyszli.