niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 28



       Wampirzyca była w bibliotece i szukała czegoś do czytania. Kochała  czytać. To jeden z kilku powodów, z których cieszy się, że jest wampirem, gdyż może zanurzać się w tak wielu niesamowitych historiach. Po pewnym czasie wybrała książkę o zagubionej dziewczynie, która zakochała się w swoim rówieśniku. Tylko ta miłość jest bardziej skomplikowana niż sobie wyobrażała. ’ ’Brzmi znajomo ‘’ pomyślała kończąc czytać opis książki. Usiadła na fotelu i chciała zacząć otwierać powieść, ale usłyszała pukanie do drzwi. Wstała i skierowała się na dół. Schodząc po schodach zobaczyła jak Chuck otwiera drzwi. Za nimi stał wysoki mężczyzna, z tym samym nonszalanckim uśmiechem, z którym go poznała. Wampir powiedział do Chucka, który wpatrywał się w niego :
- Witam. Przyszedłem do Alison. Jest może w domu? – zapytał tylko z grzeczności, gdyż widział ją jak schodziła po schodach. Wampirzyca stanęła za Chuckiem i patrząc na wampira, który nie został zaproszony do środka powiedziała :
- Elijah jak zawsze kulturalny nawet dla tych, którzy dla ciebie nie są.
W tym momencie spojrzała się na starszego brata Salvatore, który ze zdziwieniem wydusił:
- Że co niby? Że ja jestem nie kulturalny?
- Tak. Jakbyś był zaprosiłbyś gościa do środka.
-Wejdź Elijah- zwróciła się do gościa, który uśmiechnął się odpowiadając:
- Chciałem zaprosić cię na najlepszą kawę w mieście. Ostatnio tak wybiegłaś, że nie zdążyłem cię zapytać, więc…
Aliosn nie pozwoliła dokończyć wampirowi tylko powiedziała :
- Jasne tylko wezmę telefon i kurtkę.
Poszła do salonu. Zaczęła szukać telefonu, który gdzieś podziała. W tym czasie pierwotny wampir rozmawiał z Salvatore. To nie była rozmowa tylko raczej przesłuchanie na policji, gdzie policjantem jest Chuck.
- A więc długo się znacie?
-Nie. Poznaliśmy się kilka dni temu- odpowiedział po czym usłyszał kolejne pytanie:
-Na długo przyjechałeś do miasta ?
- To zależy.
- Od czego?
- Od wielu rzeczy.
Chuck zrobił dobrą minę do złej gry i podał rękę wampirowi przedstawiając się:
- Jestem Chuck Salvatore.
- Wiem. Elijah Forbes.
- Skąd wiesz…..
Elijah odpowiedział nie pozwalając dokończyć rozmówcy :
- W mieście wiele się o tobie mówi.
-Achh tak wiem. W końcu jestem najbardziej pożądanym mężczyzną w tym mieście i nie tylko w tym.
Powiedziawszy to poszedł do salonu, gdzie wampirzyca nadal szukała telefonu. Podszedł do niej i zapytał, wiedząc, ze wampir go słyszy:
- Co to za gość?
- Znajomy – odpowiedziała znajdując telefon, który był na stoliku obok alkoholu. Następnie wzięła swoją kurtkę, która leżała na kanapie i dokończyła:
- Zresztą po co ja ci się tłumaczę. To nie twoja sprawa.
Ominęła Chuck i wyszła wraz z pierwotnym wampirem.  Alison przyglądając się towarzyszowi zapytała :
- To dokąd zabierasz mnie na tą najlepsza kawę świata?
- Wmieście to co nazywają kawą nie jest nią. Wierz mi, dlatego sam ci ją przygotuję.
- Zabierasz mnie do siebie ?- zapytała wampirzyca na co uzyskała odpowiedź :
- Nie bój się twojego ojca nie ma.
- On nie jest moim ojcem i nigdy nim nie będzie- odpowiedziała cicho na co Elijah :
-Przepraszam jaaa nie chciałem….
- Daj spokój. Nic się nie stało.
Chcąc rozluźnić atmosferę powiedział parkując auto przed domem:
- W sumie to ci się nie dziwię. Też bym nie chciał mieć Klausa za ojca.
W tym momencie oboje wybuchli śmiechem. ‘’Znów mnie rozśmieszył ‘’ pomyślała wampirzyca. Elijah otworzył drzwi po czym przepuścił przodem dziewczynę. Alison wchodząc do willi powiedziała :
- I do tego jeszcze szarmancki.
Skierowali się do kuchni. Wampir kazał dziewczynie usiąść a on zaczął przygotowywać kawę. Nalał wody do ekspresu. Następnie wyjął kawę z szawki. Podszedł do Alison i powiedział :
- Powąchaj. Prawdziwa oryginalna kawa prosto z Włoch a nie jakaś podróbka co sprzedają w sklepach.
Wampirzyca powąchała kawę. Zapach był cudowny i aromatyczny.
- Ymmmm…

W tym samym czasie w rezydencji Salvatore.

Chuck i Din siedzieli w salonie. Rozmawiali o Alison.
- Rozumiesz to przyszedł a ona po prostu z nim poszła.
- To, że ty go nie znasz, nie znaczy, że ona nie może z nim wyjść- odpowiedział młodszy brat.
-  A jeśli coś jej się stanie? Wtedy będziesz miał ją ty na sumieniu.
- Jakby coś to sobie poradzi. Przypominam, że jak się poznaliście to ona tobie skopała tyłek, więc na pewno da radę.
Chuck nie mógł uwierzyć, że jego brat jest taki spokojny. Usiadł w fotelu i powiedział niby do brata niby sam do siebie:
-Jeszcze to jego imię Elijah. Kto w tych czasach się tak nazywa.
Din  uśmiechnął się do brata po czym odpowiedział:
- Wydaje mi się czy jesteś zazdrosny o naszą małą słodką Ali.
- Ty jak coś wymyślisz. Po prostu martwię się o nią i tyle i ty też powinieneś zacząć.
- Wow.
- Co?- zapytał starszy brat na co uzyskał odpowiedź:
- Rozmawiamy w końcu normalnie. Dawno tego nie robiliśmy.
- Tak dawno i to bardzo dawno. Din jeśli chodzi o Elenę ……
Chłopak przerwał bratu wstają i wychodząc :
- Nie psuj tej pięknej chwili. A co do Eleny to niech sama wybierze z kim chce być.
Chuck został sam. Poszedł na górę do swojej sypialni. Położył się na swoim wielkim łóżku i zaczął rozmyślać.

Oczami Chucka

Pierwszy raz od bardzo dawna rozmawiałem normalnie z bratem. Chciałbym, aby wieź, która łączyła nas kilka set lat temu powróciła, ale wiem, że to jest niemożliwe. Powodem tego jest fakt, że nie mogę przestać myśleć o Elenie. Dawno się z nią nie widziałem.

W tym momencie zerwał się z łóżka i podszedł do szuflady, z której wyciągnął kartkę i długopis, którym zaczął notować.

Droga Eleno

           Od powrotu Dina z Kanady nie widzieliśmy się. Tęsknię za Tobą. Wiem dziwnie to brzmi. Chuck Salvatore tęskni za kimś. Ale to prawda. Ostatnio dużo myślałem o nas. Przypominałem sobie nasze pierwsze spotkanie, rozmowę, pierwszy pocałunek. Tak pocałunek – nie mogę go zapomnieć. A gdy nasze wargi się zetknęły, wiedziałem, że gdybym nawet dożył tysiące  lat i zwiedził wszystkie kraje świata(co w połowie wykonałem), nic nie da się porównać z tą jedną chwilą, gdy po raz pierwszy pocałowałem dziewczynę moich marzeń, i byłem pewny, że moja miłość będzie trwała wiecznie. Ale wtedy wrócił mój brat i wszystko prysło.
        Nie przyjechałem tutaj po to,aby rujnować związek Dina...a może tak ? Nie byłem wcale pewny, czy jestem taki szlachetny, za jakiego się uważałem. Ta świadomość sprawiła, że poczułem się pusty jak zardzewiała puszka po farbie. To dzięki tobie poczułem, ze można żyć inaczej.Poczułem, że mogę nauczyć się żyć od nowa. Czas jest pojęciem względnym. Wiem, że nie ja pierwszy odkryłem tę prawdę i daleko mi do tych najsławniejszych. U mnie nie miało to nic wspólnego z energią, ani masą, ani z prędkością światła, ani też z żadnym innym aksjomatem Einsteina. Raczej wiązało się to z wlokącymi się godzinami, gdy czekałem aż znów spędzimy razem trochę czasu. Chcę być z tobą Eleno i tylko z tobą. Tęsknię za tobą. Chuck.

Skończył pisać po czym włożył list to koperty, którą zaadresował. Następnie wyszedł z domu i pojechał pod dom Gilbertów, gdzie do skrzynki  wrzucił napisany przez siebie list.

Alison powąchała kawę, którą przygotował jej wampir. Mogłaby wąchać ją godzinami. Następnie wzięła łyk -Wow. Miałeś rację to najlepsza kawa w mieście. Co ja mówię na świecie.
Wampir podszedł blisko do dziewczyny po czym palcem wytarł piankę, którą pozostawił napój. Zbliżył się jeszcze bliżej. Alison powiedziała:
- Nie popełnimy kazirodztwa w końcu jesteś mi wujkiem.
- Nie, jeśli jesteśmy wampirami- odpowiedział po czym pocałował ją namiętnie. Dziewczyna nie protestowała ani trochę. Wręcz przeciwnie. Dzięki wampirowi zapominała o Chucku, dlatego też pozwoliła sobie zatopić w tym. Elijah zrzucił wszystko jednym ruchem na podłogę z blatu stołu a następnie zwinnie wziął na ręce dziewczynę  Alison usiadła na blacie stołu rozpinając koszulę towarzyszowi. Zdjęła ją z niego a on nachylił się nad nią całując ją cały czas. Nagle do kuchni wszedł Klaus mówiąc :
- Bracie?
W tym momencie Alison odsunęła się od wampira i zaczęła zapinać swoją koszulę. Wstała i podała koszule pierwotnemu. Klaus im się przyglądał. Pozbierawszy wszystkie swoje rzeczy dziewczyna powiedziała :
- Chyba już pójdę.
Klaus ją zatrzymał:
- Poczekaj pójdę z tobą. Musimy porozmawiać.
Elijah został w kuchni a wampirzyca i Klaus wyszli na zewnątrz. Pojechali do parku. Alison niecierpliwiła się więc powiedziała :
- Tutaj twój brat chyba nas nie usłyszy prawda, więc mów co masz mi do powiedzenia, bo nie mam czasu. A i uprzedzam, że jeśli dotyczy to tego co zobaczyłeś piec minut temu to nie mam zamiary się tłumaczyć.
Skończywszy mówić usiadła na ławce i patrzała się na ojca, który również usiadł obok niej i powiedział:
- W pewnym sensie to co zaraz usłyszysz dotyczy ciebie i mojego brata, ale nie chodzi mi o was uprawiających seks. Nie obchodzi mi o to. Możecie robić sobie razem co tylko wam się podoba. Chcę tylko cię uprzedzić o czym co wydaje się być ważne a nie chcę stracić życia przez to, bo popełnisz samobójstwo z powodu zranionego serca…..
- Boże czy ty tylko martwisz się o siebie ?- przerwała mu córka na co uzyskała odpowiedź :
- Tak, bo tylko na siebie można w życiu liczyć moja droga.
Coraz bardziej zniecierpliwiona i wkurzona dziewczyna zwróciła się do towarzysza :
- Chciałeś mi przekazać twoją sentencję życiową? Bo jeśli tak to nie mam na to czasu. W sumie to nie wiem dlaczego siedzę tu z tobą i rozmawiam, bo powinnam szukać sposobu, aby cie zabić.
- Jestem nieśmiertelny i to jest najcudowniejsze. Ale wracając do tego po co u przyszliśmy. Chodzi o to, że ja i Elijah byliśmy w takiej samej sytuacji jak Damon wraz z Stefanem.
Na twarzy dziewczyny pojawiło się zdezorientowanie. Miała zapytać o co chodzi, ale Klaus znów zaczął mówić:
- Kochaliśmy tą samą dziewczynę, którą była Katherine.
Wampirzyca nie wiedziała co powiedzieć. Zamurowała ją na co ojciec :
- Widzę, że ci nie powiedział. Ale jakby to nie było mało to mi ta miłość przeszła a Elijah….A mój brat przez te wszystkie lata wierzył, że ona się zmieni. Nawet, gdy przemienił się w wampira ta wiara nie uciekła z jego serca.
Alison wstała i wolnym krokiem skierowała się do samochodu.

Oczami Alison

Czy każdy mężczyzna, do którego coś czuje musi mieć romans z mają matką ?

W rozdziale użyłam cytatów z filmu I wciąż ją kocham. Przepraszam za tekst, ale nie mam pojęcia co się dzieje z edytorem tekstu na blogspocie. W przyszłym tygodniu piszę testy gimnazjalne, więc życzcie mi powodzenia. Za tych, którzy również je piszą to trzymam kciuki.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 27


      Alison przygotowywała kołek, którym miała zabić siebie a jednocześnie Klausa. Do drzwi zapukał Chuck. Wampirzyca szybkim ruchem schowała broń pod poduszkę a następnie odpowiedziała mimo tego, że nie chciała z nim rozmawiać :
-Wejdź.
Wszedł do środka zamykając za sobą drzwi. Zawsze, gdy zapadała między nimi cisza nie była ona krępująca aż do tego momentu. Chuck usiadł w fotelu, pochylił się i ukrył twarz w dłoniach. Wziął głęboki wdech a następnie spojrzał na wampirzycę :
- Dlaczego mi nie powiedziałaś prawdy?
Wampirzyca wiedziała, że muszą odbyć tą rozmowę, ale nie miała na nią ochotę w tym momencie i pewnie nigdy nie miałaby. Na takie rozmowy nie ma dobrego momentu. Alison unikała wzrok wampira. Wpatrywała się w poduszkę, którą trzymała na kolanach. W tym momencie pomyślała’’ Boże jak dobrze, że schowałam kołek pod poduszką, na której siedzę''. Po chwili odpowiedziała :
- A zmieniłoby to coś ?
Wampir nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok na podłogę. Alison dodała :
-Sam widzisz. Nic to by nie dało, bo i tak nie przestałbyś kochać Eleny.
- Czy możemy być jeszcze przyjaciółmi ?
Po dłuższym zastanowieniu Alison odpowiedziała:
- Nie wydaje mi się.
Wstała i spojrzała prosto w oczy Chuckowi. Powiedziała po chwili :
- Mógłbyś wyjść, bo chciałabym się przebrać?
Na te słowa wampir wstał i wyszedł. W tym samym momencie podbiegła do łóżka. Z pod poduszki wyłoniła kołek, który przygotowywała. Patrzała się na niego jak na ostatnią nadzieję. Następnie poszła do łazienki, gdzie wzięła długą kąpiel. Ubrała się następnie usiadła przy stoliku, gdzie wcześniej przygotowała kartki, koperty i długopis. Wzięła go do ręki i przez dłuższy czas zastanawiała się co napisać. Co miała napisać na pożegnanie osobom, którym kocha. Po dłuższym czasie zaczęła pierwszy list, który kierowała do Bree.


Wampirzyca skończyła pisać. Po jej policzkach płynęły łzy. Schowała listy do kopert. Na każdej spoczął pocałunek wampirzycy oraz napis''Alison''. Wstała i wzięła ze sobą listy. Wyszła ze swojej sypialni kierując się do pokoi swoich przyjaciół. W każdej zostawiła list. W sypialni Bree zostawiła swoje pożegnanie dla Blair i Tylera. Następnie wróciła do pokoju po broń, którą skończyła robić. Był on średniej wielkości, więc schowała go na tylnych kieszeniach spodni. Założyła kurtkę, która zasłoniła kołek. Skierowała się do drzwi. Przed nimi odwróciła się i ostatni raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Po raz pierwszy od kilkuset lat poczuła się jak w domu i to musi stracić, ale musiała chronić swoich najbliższych. Zeszła na dół. W salonie siedzieli i rozmawiali wszyscy jej znajomi. Spojrzała na nich z taką czułością. Wiedziała, że musi postąpić słusznie. W głębi serca musiała pogodzić się, że widzi ich ostatni raz. Musiała jak najprędzej znaleźć się poza domem, by nie zmienić decyzji. Prawie biegiem przeszła przez korytarz, który kierował do drzwi. Zatrzymał ją głos:
- Gdzie idziesz?- zapytał Din. Wampirzyca odwróciła się i odpowiedziała :
- Muszę coś załatwić.
- Ok.- odpowiedział i odwrócił się chcąc iść do salonu, ale zatrzymała go Alison:
- Wiesz, że cie kocham?
- Wiem. Ja ciebie też. Nie wiem dlaczego wzięło ci się na takie wyznania. Jakby to było pożegnanie- powiedział i zaśmiał się odchodząc.

Oczami Alison

To jest pożegnanie Din.

     Po kilku sekundach skierowała się w stronę drzwi. Wyszła. Znalazła się na zewnątrz i wiedziała już że się nie cofnie. Skierowała się w stronę samochodu a następie pojechała do willi Klausa. Zaparkowała przed domem a raczej pałacem. Budynek był ogromny. W niczym nie przypomniał domów, które znajdowały się w okolicy. Był zbudowany w nowoczesnym stylu. Wampirzyca była pod wrażeniem. Stanęła pod drzwiami. Nacisnęła na dzwonek, po czym usłyszała  miły dźwięk. Po  minucie otworzył jej drzwi Klaus. Był zaskoczony, gdyż nie spodziewał się jej wizyty. Z zadziorną miną powiedział :
-  Alison! Co za niespodzianka. Proszę wejdź.
Wampirzyca weszła do środka. Szła za Klausem, który zaprowadził ją do salonu. Znowu ogarnęło ją uczucie podziwu, gdyż wystrój wnętrz był tak samo imponujący jak z zewnątrz. Po chwili powiedziała :
- Wow. Masz niezły gust.
- Tak to prawda.- odpowiedział uśmiechając się sam do siebie. Dziewczyna oglądała pianino, które znajdowało się obok okna i odpowiedziała ojcu:
- Jak zwykle skromny.
W tym momencie do pokoju wszedł wampir. Alison nie widziała go, gdyż była odwrócona do niego tyłem nadal oglądając pianino. Klaus zwrócił się do dziewczyny :
-Pozwól, że przedstawię ci mojego brata.
Wampirzyca odwróciła się i wmurowało ją. Wyglądała jak ściana. Stała nieruchomo. Nie wiedziała co powiedzieć. Zobaczyła faceta, którego poznała ostatnio w barze i z którym kochała się w pokoju gospodarczym. Klaus widocznie nie wiedział, że się znają i przedstawił ich sobie :
- To jest moja córka Alison .Musisz przyznać, ze to zabawne, że wampir ma córkę i ma tyle z nią kłopotów, gdyż zagraża mu życiem.
Klaus zaśmiał się po czym tym razem zwrócił się do wampirzycy :
- Alison to jest mój brat Elijah.

Oczami Alison

O boże to jest jego brat. To znaczy, że przespałam się z wujkiem? Boże, ale zemnie kretynka. Przejmuję się nim zamiast tym po co tu przyszłam. Nie mogę wykorzystać planu B. Nie zdążę wbić sobie kołka w serce. Skoro on wie o więzi, które łączą mnie i Klausa będzie próbował mnie powstrzymać. Więc pora na plan C, który nie wypali znając pierwotnego wampira, ale muszę wykorzysta go, gdyż nie mam innego wyjścia. Plan B odkładam na później.

Elijah stał wyprostowany. Miał na sobie garnitur. Wyglądał w nim bardzo przystojnie. Wampirzyca pomyślała sobie, że nawet bez niego tak wygląda. Oprócz tego można było zauważyć, że jest inny od reszty współczesnych ludzi w pozytywnym stopnia znaczeniu. Poruszał się z gracją. Jak za czasów, w których on się urodził. Podszedł do niej po czym podniósł jej dłoń i pocałował delikatnie. Wampirzyce przeszedł jakby prąd. Wampir spoglądając prosto w oczy dziewczynie powiedział tym swoim aksamitnym głosem :
- Miło mi.

Oczami Alison

Miło mi ? Co ? Dlaczego on udaje, że się nie znamy. Może to nawet lepiej.

- Mnie również – odpowiedziała patrząc głęboko w oczy towarzyszowi. Klaus wyczuł coś i chcąc przerwać tę wymianę uprzejmości powiedział :
- Co cię sprowadza do mnie kochanie ?
Wampirzyca próbując nie patrzeć na Elijaha odpowiedziała :
- Klaus proszę cię nie udawaj opiekuńczego tatusia, bo nigdy nim nie będziesz.
-A mówiłem! Ma charakterek.- powiedział do brata, który uśmiechnął się. Przez cały czas bacznie przyglądał się dziewczynie.
- Mam propozycję- powiedziała po chwili. Nastąpiła cisza. Na twarzy Klausa zawitało zaskoczenie a nawet zdziwienie.
- Nie masz nic co mogłoby mnie zainteresować.
Zignorowała wampira :
- Wyjedziesz z miasta zostawiając wszystkich w spokoju a ja obiecuję trzymać się przy życiu a także ciebie jak najdłużej.
-A po co mam wyjeżdżać skoro sam mogę dbać o twoje życie a i co najważniejsze mogę się podroczyć z kilkoma wampirami. Nie interesuje mnie skarbie twoja oferta.
Powiedziawszy to wyszedł z willi zostawiając brata z dziewczyną. Alison wiedziała, że ten plan nie wypali, ale udawała wściekłą przed bratem ojca, aby nie domyślił się, że przyszła tu z innym zamiarem:
- Skarbie ? Jego do reszty pogięło? Przepraszam to twój brat…
- Daj spokój. Też go często nienawidzę. Wiesz ile razy prawie się zabiliśmy nawzajem?
- Prawie?
Podszedł do niej. Jego dłonie powędrowały na twarz wampirzycy o powiedział :
-Tak skarbie prawie.
Zaśmiali się oboje po czym dziewczyna zapytała :
- Dlaczego udawałeś, przed nim, że się nie znamy ?
- A czy on musi o tym wiedzieć? To może być nasza słodka tajemnica- powiedział po czym wyszeptał jej do ucha :
- I wiesz co chętnie bym to powtórzył.
Wampirzyca doskonale wiedziała o co chodziło jej rozmówcy, ale powiedziała :
- Udawanie, że się nie znamy ?
-Doskonale wiesz o co mi chodzi.
Przybliżył się bardziej do dziewczyny.W tym momencie Alison przypomniała sobie o zostawionych listach pożegnalnych. Zerwała się i pobiegła do wyjścia krzycząc do wampira :
- Przepraszam cię, ale mam coś bardzo ważnego do załatwienia.
- Spotkamy się ?
Nie odpowiedziała tylko wsiadła w samochód i odjechała. Spieszyła się bardzo, gdyż wiedziała, że nie mogą zobaczyć listów. Gdy tak się stanie dowiedzą się o jej zamiarach i powstrzymają ją następnym razem, gdy będzie od nowa rozpoczynała plan B. Nie może na to pozwolić. Znalazła się przed rezydencją. Wbiegła do domu. Nikogo nie było. Nie wiedziała czy to dobry znak czy nie. Bo, może przeczytali listy i zaczęli ją szukać  Pobiegła na górę a następnie skierowała się do sypialni Chucka, do której było najbliżej. List był na swoim miejscu nie odpieczętowany. Odetchnęła z ulgą, ale po chwili pobiegła do sypialni Dina,gdzie również zastała list nieotworzony. Listy Blair, Tylera i Bree także były tam, gdzie je zostawiła. Alison schowała je w swojej sypialni.

Oczami Alison

Przydadzą się na później. 

wtorek, 2 kwietnia 2013

Rozdział 26


           Tyler, Blair, Bree, Din oraz Alison wrócili do Mystic Falls. Podczas podróży nie rozmawiali o tym co się wydarzyło. Blair i Tyler pojechali do swoich domów a pozostali stali przed rezydencją Salvatore. Din wyciągnął wszystkie walizki i zaczął wnosić je do środka. Alison wpatrywała się w dom, jakby widziała go po raz ostatni. W tym momencie pomyślała sobie, że jeszcze nie czas na plan B, bo musi go dobrze przygotować.Z rozmyśleń wyrwał ją wampir, który wniósł wraz z Bree ostatnie walizki i spostrzegł, że wampirzyca nie wchodzi do środka :

- Ali idziesz ?
Dziewczyna nie odpowiedziała tylko ruszyła w stronę wejścia. Stając przed drzwiami do jej serca napłynął znów ten ból. Ból, którego próbowała się pozbyć podczas wyprawy. Przypomniało jej się ,co się wydarzyło przed wyjazdem. Po krótkiej chwili weszła do środka. Podążyła za znanymi jej  głosami, które prowadziły do korytarza obok salonu. Stali tam bracia oraz Bree. Alison spojrzała się prosto w oczy Chuckowi i od razu tego pożałowała, bo nowa fala bólu napłynęła do jej serca. Wampirzyca nie mówiąc ani słowa wzięła swoją walizkę i skierowała się w stronę schodów, które kierowały na górę. Nikt nawet nie próbował jej zatrzymać. Gdy  zniknęła w głębi ciemnego i wąskiego korytarza, który prowadził do sypialni, starszy brat zapytał :
- Nie znaleźliście tej rośliny prawda ?
Zapadła cisza. Czarownica i Din wpatrywali się w podłogę. W chwili coraz to bardziej krępującego milczenia Bree powiedziała :

- Powinniśmy odpocząć.
Kobieta skierowała się do swojego pokoju, w którym od razu położyła się na swoim łóżku.


Oczami Bree

Dziwne -spędziłam w tym miejscu nie wiele czasu, a czuję się tu jak w domu.
       

 Din wyszedł z rezydencji po czym wsiadł w samochód i odjechał do pobliskiego lasu, w którym miał zamiar zapolować. Alison leżała w swojej sypialni. Nie była zmęczona. Obmyślała plan działania. Wymyśliła, że musi zorganizować go za jakiś czas. Pójdzie to domu Klausa ze schowanym kołkiem. Zacznie z nim rozmawiać i w nieoczekiwanym momencie wyciągnie kołek i wbije sobie go prosto w serce. Mogłaby to zrobić wszędzie, ale chce to wykonać przy nim. Chce widzieć jego śmierć. Ale przed tym wszystkim musi pożegnać się ze wszystkimi. A co najważniejsze w tym planie – nie może pozwolić na to, aby ktokolwiek dowiedział się o jej działaniu. Obok wampirzycy znalazł się Chuck. Położył się obok niej. Nic nie mówił. Zawsze, gdy panowała miedzy nimi cisza nie była krępująca. Przeciwnie cisza  była kojąca.Ale nie tym razem. Po jakimś czasie dziewczyna zapytała :
- Po co przyszedłeś ?
- Chciałem porozmawiać – odpowiedział.Wampirzyca wstała i jak to miała zwyczaj skierowała się w stronę okien, z których miała piękny widok. Mogłaby się wpatrywać w niego godzinami. Alison nie odezwała się. Chuck usiadł na łóżku po czym zaczął :

- Co teraz? …. Co teraz masz zamiar zrobić ?
- Nie wiem- skłamała.Chuck zaczął powoli i spokojnie :

- Mogę cię o coś spytać ?
Nie czekał na odpowiedź tylko ciągnął dalej:

- Pamiętasz, gdy Tyler cię niechcący ugryzł i powiedziałaś mi coś wtedy…..
Wampirzyca odwróciła się w jego stronę i przerwała mu nagle :
- Czego chcesz Chuck.
- Prawdy.
Alison zaśmiała się. To nie był śmiech a raczej może prychnięcie. Pomału napływały jej łzy do oczu, które próbowała zatrzymać. Po chwili wybuchła:

- Chcesz prawdy to proszę bardzo.- Otóż prawda jest taka, że  kocham cie Chuck.
         Wykrzyczała to po czym wybiegła z rezydencji. Wsiadła do samochodu następnie pojechała przed siebie. Znajdowała się w centrum miasteczka. Mijając bar gwałtownie zatrzymała się. Wszystko się w niej gotowało. Miała wrażenie jakby miała wybuchnąć. Wszystkie uczucia, które skrywała przez cały czas wyszły na jaw w jednej sekundzie. Wysiadła z  samochodu. Skierowała się w stronę drzwi prowadzących do baru. Nie było w nim dużo ludzi. Usiadła obok baru i wyjęła telefon. Wybrała numer Dina, który nie odebrał, ponieważ był na polowaniu. Następnie zadzwoniła do Blair :

- Cześć Ali, przepraszam cię, ale nie mogę z tobą teraz rozmawiać, bo jakby to powiedzieć jestem trochę zajęta z Tylerem. Ale mam nadzieję, że nic się nie dzieje ? - powiedziała przyjaciółka. W słuchawce było słychać śmiechy. Alison zrozumiała, że przeszkodziła im więc odpowiedziała :
- Nie- wszystko w porządku. Przepraszam, że wam przeszkodziłam.
Wampirzyca rozłączyła się. Wydawało jej się, że chce z kimś porozmawiać, ale chyba tak nie było. Tak naprawdę nie miała ochoty rozczulać się nad sobą przed innymi. A może się myliła? Wiedziała tylko jedno, że żaden z jej przyjaciół nie ma dla niej czasu i że musi się upić. W tym samym momencie podszedł do niej barman. Ten sam, który obsługiwał ją i Dina, gdy była z nim w barze ostatnim razem. Tym razem od razu podał wampirzycy zamówienie i zostawił ją samą. Alison wypiła kilka kieliszków wódki. Siedziała wpatrując się w butelkę. Już miała sobie nalać następną kolejkę, ale przysiadł się obok niej mężczyzna. Miał ciemne włosy i śniadą karnację. Uwagę przykuwały piękne niebieskie oczy. Ubrany był ciemne spodnie oraz brązową koszulkę . Wyglądał na zwykłego Amerykanina. Jednak nim nie był. Amerykaninem tak, ale nie zwykłym. Rozsiadł się wygodnie. Zamówił szkocką i spoglądał się na dziewczynę. Wampirzyca podniosła wzrok z kieliszka na towarzysza. On uśmiechnął się do niej. Teraz zobaczyła, że nie tylko oczy przykuwają uwagę, ale jego uśmiech również. Gdyby trafiła na niego kilka miesięcy temu już byłby jej, ale nie teraz. Nie miała ochoty na flirty. Chciała się upić i zapomnieć o wszystkim. Zapomnieć o Chucku. Towarzysz znów się uśmiechnął. Spojrzał na butelkę alkoholu stojącą przed wampirzycą i powiedział :

- Chciałem ci postawić drinka, ale widzę, że ten sposób na poderwanie cię się nie sprawdzi.
Alison zaśmiała się cicho. Była pod wrażeniem jego uroku osobistego. Pierwszym zdaniem rozśmieszył ją. Dziewczyna pomyślała sobie, że skoro chce zapomnieć o Chucku to mężczyzna może jej w tym pomóc. Spojrzała na niego i kokieteryjnie powiedziała :

- To może znajdziesz inny sposób ?
W tym momencie wyczuła co dziwnego. Doskonale znała to uczucie. Wyczuwała drugiego wampira.
- Jesteś wampirem – wyszeptała po chwili. Na co on :
- Tak. A ty wampirzycą. Jestem nowy w tym mieście i nikogo prawie nie znam. . Zobaczyłem cię, więc podszedłem.
Wampirzyca chwilę się zastanawiała nad czymś. Po chwili wypiła kolejną kolejkę. A następnie zapytała towarzysza :

- Nadal chcesz mnie poderwać ? Bo jeśli tak to znalazłam świetny sposób.
            Wstała a następnie złapała wampira za rękę. On szedł posłusznie za nią. Zaprowadziła go do składziku , w którym przechowują wszystkie zapasy baru. Zamknęła za sobą drzwi na klucz. Następnie podeszła do niego blisko. Potem on przejął inicjatywę. Pocałował ją delikatnie. Swoimi ustani schodził co raz niżej. Po chwili ich usta znowu się spotkały. Tym razem to nie był delikatny pocałunek. Nie miał nic wspólnego ze spokojem czy delikatnością. Był namiętny i łapczywy . Pragnęli siebie nawzajem. Wampir błądził ręką po jej ciele. Zdjął z niej koszulkę. Z wampirzą szybkością przemieszczali się z kąta na kąt, nie odrywając się od siebie. Alison odchyliła szyję do tyłu na co on błądził ustami po niej. Po chwili wziął ją na ręce i przycisnął do ściany. Był bardzo silny. Alison rozerwała koszulkę, którą miał na sobie wampir. Błądziła dłońmi po jego torsie a następnie po plecach. Po sekundzie znaleźli się  na końcu pomieszczenia uderzając przy tym w szafkę z butelkami, które kilka z nich zbiły się pod wpływem uderzenia. Barman słysząc dźwięki tłuczącego się szkła postanowił sprawdzić co się dzieje. Po chwili znalazł się przed składzikiem. Chciał otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Przyłożył ucho do drzwi i usłyszał jakieś odgłosy. Zaniepokojony, tym że  ktoś się tam zakradł zaczął pukać a raczej walić w drzwi i krzyczeć :

- Jest tam kto ? Proszę otworzyć, bo zadzwonię po policję.
Po minucie Alison wyszła wraz z wampirem. Barman był zdziwiony ich widokiem. Towarzysz wampirzycy dał barmanowi pieniądze mówiąc :

- Przez przypadek kilka butelek Burbona uległy zniszczeniu.
Odwrócił się od barmana chcąc zwrócić się do Alison, ale jej nie było. Znikła, gdy wampir dawał pieniądze chłopakowi. Dziewczyna wróciła do domu. Nie pomyślała nawet , że seks z nieznajomym wampirem może jej pomóc. Przypomniało jej się jej powiedzenie przed kilku miesięcy zanim wróciła do Mystic Falls ‘’ Seks jest lepszy od krwi’’.