sobota, 14 września 2013

Rozdział 37

Wampirzyca obudziła się o 5 rano. Nie mogła spać. Poszła do łazienki, gdzie wzięła długą kąpiel. Następnie ubrała się w czarne rurki i białą bokserkę a na nią założyła niebieską marynarkę. Do tego wybrała czarne szpilki. Następnie poszła do kuchni, gdzie wypiła torebkę krwi. Była smaczna. Smakowała inaczej niż inne dotychczas. 0 RH+- bardzo rzadko spotykana – pomyślała wampirzyca. Skończywszy pożywiać się postanowiła zrobić Tylerowi śniadanie. Znała go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że kocha naleśniki z bananem i czekoladą. Wyjęła wszystkie produkty potrzebne do dania i zaczęła pichcić. Po piętnastu minutach wszystko było gotowe na talerzu. Potem zaparzyła kawę w ekspresie. Na lodówce wisiał notes na magnez. Wyrwała z niego kartkę po czym napisała na niej:
„Zrobiłam ci śniadanko. Mam nadzieję, że będzie smakować. Wychodzę. Muszę coś załatwić. Nie martw się. Niedługo wrócę. Smacznego. „
Zostawiła kartkę obok posiłku po czym wyszła zabierając kluczyki z szafki. Wsiadła do auta. Włożyła kluczyk do stacyjki. Miała już odpalić auto, ale poczuła jakby lęk. Odetchnęła głęboko po czym ruszyła w stronę, w którą powinna dawno pojechać. Po piętnastu minutach jazdy znalazła się pod willą Klausa. Wysiadła z auta po czym skierowała się do domu. Zatrzymała się i nacisnęła przycisk, który znajdował się obok drzwi. Znów poczuła takie samo uczucie jak w samochodzie. Nikt nie otwierał, więc spróbowała jeszcze raz. Nikogo nie było w willi. Odwróciła się i już miała wsiąść do samochodu, gdy zobaczyła Elijahe na skraju lasu kilkaset metrów przed willą. Skierowała się w jego stronę. Szła wolnym krokiem. Mogła znaleźć się obok niego w kilka sekund, ale chciała dotrzeć tam jak najpóźniej, gdyż nie wiedziała jak po tym wszystkim może mu spojrzeć prosto w oczy. Po minucie stała już obok niego. Nie mogła nic powiedzieć. Czuła jakby w jej gardle utknęła ogromna kula.
- Nie odbierałaś ani nie odpisywałaś na moje smsy.
-Wiem i przepraszam – wyszeptała z lekką chrypą.
Nastała między nimi chwilowa cisza. Alison w końcu złapała resztki odwagi, która jej pozostała i powiedziała:
- Elijaha ja... przepraszam. Nie powinnam, ale……w końcu znajdzie sposób, żeby zdjąć klątwę i mnie zabije. Wiem, że to nie jest wystarczający powód dlaczego chciałam zabić twojego brata, ale…..
-Przestań- przerwał plątaninę słów wampirzycy.- Rozumiem dlaczego chciałaś to zrobić. Chciałaś ratować przyjaciół. Mój brat nie jest święty. Wręcz przeciwnie, rani ludzi. Ale tak jak ty chcesz chronić swoich bliskich tak ja będę chronił swoich. Więc cokolwiek będzie się działo stanę po jego stronie, ale nie przeciwko tobie Ali. Wiesz sprawiłaś, że zacząłem żyć. Sprawiłaś, że znów widzę sens życia tak jak kiedyś pokazała mi go Katherine, ale go zaś zabrała. Przez chwilę przypominałaś mi ją, ale to był błąd. A wiesz czemu? Bo nie jesteś taka jak twoja matka. Jesteś od niej lepsza. Przepraszam, że dopiero teraz to zauważyłem.
- To już koniec? Połączyła nas przyjaźń …… czy mogę powiedzieć, że miłość?
- Tak masz rację. Ale jest różnica między odpowiednią miłością a wielką- którą czujesz do Chucka a ja do Katherine.
- Co będzie jeśli ……..
-Będę go chronić Ali, bo tylko on mi został, ale pamiętaj nie stanę przeciwko tobie.
Podszedł do niej i ją przytulił. Następnie pocałowali się ostatni raz i ostatni raz spojrzeli sobie głęboko w oczy.
- Idź już- powiedział Elijaha. Alison odeszła kawałek od niego. Odwróciła się i spytała:
- Czy kiedykolwiek będziesz w stanie wypaczyć mi to co się stanie?
-Nie wiemy co się stanie.
       Alison jechała samochodem. Myślała o spotkaniu z Elijahą. Wiedziała, że musi zabić Klausa, gdyż on w końcu skrzywdzi jej rodzinę, ale również wiedziała, że zrani tym samym Elijahe a tego nie chce zrobić. Z rozmyślań wyrwał ją telefon. To była Bree. Kazała jej przyjechać do rezydencji na co dziewczyna odmówiła. Czarownica przekazała, że nikogo nie ma i że musi coś zobaczyć. Więc podjechała pod budynek, w którym kiedyś mieszkała. Gdy stanęła przed domem poczuła dziwne ciepło w sercu. Tak to był jej dom i dobrze o tym wiedziała. Weszła do środka. W salonie zastała Tylera, Bree, Dina, Chucka i Blair. Miała już wyjść, ale zatrzymał ją Tyler:
- Ali wysłuchaj ich proszę.
- Wiemy, że to co zrobiliśmy nie da się wybaczyć, ale chcieliśmy cię przeprosić- zaczął Din.
- Elena od dawna knuła coś i poprawiła z nami relacje. Wiem, ze to nas nie usprawiedliwia. – powiedziała Blair. Poza tym ….-chciała mówić dalej, ale przerwał jej Chuck mówiąc drżącym głosem:
- Gdy cię wtedy znalazłem powinienem od razu ci uwierzyć, ale tego nie zrobiłem. Przepraszam Ali.
Wampirzyca odwróciła się i poszła w stronę drzwi. Nagle wróciła do swoich przyjaciół i patrząc na wszystkich powiedziała:
- Co będziecie tak stać, czy ruszycie swoje dupska, aby mnie przytulić. Każdy podbiegł do niej i to zrobił śmiejąc się przy tym.
- Jak ja uwielbiam niedźwiadki.- powiedział Tyler, który podszedł do Blair i wyszeptał jej :
- Chodź do mnie- po czym ją przytulił i pocałował na co ona :
- Tak bardzo za tobą tęskniłam.
-Dobra koniec tej miłości, bo zaczyna mi się robić niedobrze. Lepiej opowiedzcie mi co mnie ominęło podczas mojej nieobecności.
- Przepraszam, ale my się chyba zmywamy – powiedział Tyler zabierając ze sobą Blair.
-Tylko nie na kanapie w salonie. Jest strasznie niewygodna- wykrzyczała wampirzyca. W tym momencie Bree dostała smsa i powiedział:
- Sorki ja też muszę iść. Mam coś do załatwienia.
- No to zostaliśmy w 3- podsumował Chuck.
-Wy zostajecie, bo ja muszę iść na polowanie- powiedział Din po czym przytulił jeszcze raz Alison, wyszeptał jej do ucha, że cieszy się, że wróciła  i wyszedł.
-Ali ja….
-Nie. Daj spokój. Lepiej nalej mi wina czerwonego.
Po chwili siedzieli razem obok kominka i pili czerwone wino. Alison zaczęła rozmowę:
- Mogę cię o coś spytać?
- Dajesz.
- Ty i Elena to koniec?
- Tak. To znaczy kocham ją, ale nie mogę być już z nią. Ona nie jest już tą osobą , w której się zakochałem.
-Czyli wróci dawny Chuck ?
- Nie. Ona była tylko z kilku powodów, dla których się zmieniłem. To znaczy kiedyś nic mnie nie obchodziło piłem, zabijałem ludzi, jeździłem po całym świecie i uprawiałem seks. Nikt o mnie nie pamiętał. Teraz ludzie się o mnie troszczą. I nie chcę, aby przestali.
-Wiesz co mi się wydaje? Że ten Chuck sprzed kilku miesięcy to tylko przykrywka przed uczuciami. Prawdziwy Chuck to ten, który siedzi przede mną. I lubię go.
- Nie zapytasz jakie są inne powody mojej zmiany ?
-Ok. Więc jakie?- zapytała wampirzyca na co odpowiedział:
- Ty. Byłaś przy mnie cały czas. Pamiętam jak się upiłem, z powodu Eleny a ty powiedziałaś, żebym jej udowodnił, że źle wybrała. Dałaś mi kopa do zmian. A potem na balu  pocałowałaś mnie…..
Alison chcąc odgonić myśli tego pocałunku zażartowała:
- Oj zachowywałeś się jak małe dziecko, gdy byłeś pijany. A poza tym jesteśmy tylko przyjaciółmi Chuck a przyjaciele sobie pomagają zawsze.

4 komentarze:

  1. Dosyć ciekawy rozdział. Długo czekałam na następny, ale rozumiem cię, że ważniejsza jest nauka - chyba :D . Nie podobały mi się dwa zdania:
    "Mój brat nie jest święty. Wręcz przeciwnie, rani ludzi." zaprzeczyłaś o świętości Klausa, ale w drugim zdaniu twierdzisz, że jest inaczej, a potem znowu dodajesz, że jest mordercą. Zgubiłam się w tym momencie rozdziału.
    A drugie to "... wina czerwonego" powinno być na odwrót CZERWONEGO WINA.
    A tak to jest w porządku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny. chociaż jest kilka błędów. W sumie dobrze, że wszyscy ją przeprosili. Super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo wciągający, ale nie za bardzo podobało mi się zakończenie. Mogłoby być bardziej rozbudowane. Po za tym jest super;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział bardzo wciągający i jedyne co mi nie pasowało to zakończenie. Mogłoby być bardziej opisane. Poza tym fajnie że wszyscy przeprosili, dużo plus :D

    historia-nikoli.blog.pl

    OdpowiedzUsuń